Strona główna Aktualności Dlaczego sekretarz wojny USA nie chce, aby śledzono ataki „kartelu” w Wenezueli

Dlaczego sekretarz wojny USA nie chce, aby śledzono ataki „kartelu” w Wenezueli

9
0

Zabezpieczenie, że twoje naloty są legalne, jest dla lalusów, przynajmniej tak sądzi Pete Hegseth. Czy w Pentagonie pozostało którekolwiek dorosłe osoby, które mogłyby powstrzymać sekretarza wojny Petra Hegsetha (zw. również Kettlebell Kegseth) od samodzielnego zsyłania śmierci na osobniki na łodziach, a potem tworzenia kreskówek na ten temat na mediach społecznościowych? „Franklin atakuje narko-terrorystów”, tweetował Hegseth, prezentując Franklina żółwia stojącego na helikopterze i odpalającego rakiety na motorówki. Następnie opublikował kolejny post, rzekomo broniąc admirała Mitcha Bradleya, jednocześnie sugerując, że to właśnie Bradley wydał rozkaz „podwójnego trafienia”, atakując „łodzie z narkotykami” i likwidując wszystkich pozostałych walczących ocalonych. Najwyraźniej mamy zignorować raporty, że rozkaz Hegsetha brzmiał „zabić wszystkich”. Dotyczyło to wszystkich jeszcze żywych po jakimkolwiek rzekomym „zagrożeniu” – „wenezuelskich” łodzi rzekomo przewożących substancje „pre-workout”, w słangu kulturystów. Tak czy inaczej, to administracja wydaje się być zaskoczona tym, że chcielibyśmy zbadać, co naprawdę się dzieje i nie po prostu przyjąć ich słowo za pewnik.

Wydaje się, że Hegseth wydał rozkaz, a Bradley go wykonał. Co dokładnie ostrzegano przed przez grupę byłych oficjeli ds. bezpieczeństwa narodowego z Partii Demokratycznej: nie wykonywaj niekonstytucyjnych rozkazów. Trump mówił, że powinni być straceni za zdradę. W rzeczywistości nie powiedział, jak. Może obdarowując ich rejsami z Wenezueli do Ameryki.

Być może adwokat Pentagonu brał udział w ocenie legalności tych ataków? Może, ale prawdopodobnie adwokatura jest dla lalusów, gdy zagrożone jest bezpieczeństwo narodowe, a prezydent ma zdolność wydawania ograniczonych uderzeń. Dobrze. To pokaż przynajmniej mierzalne dowody, że te pochopne ataki bezpośrednio pomagają bezpieczeństwu narodowemu Stanów Zjednoczonych. Poczekam.

Wiele osób płynących łodziami zostało zestrzelonych w imię „wojny z narkotykami” Trumpa, skierowanej wygodnie przeciwko jednemu krajowi – konkretnie Wenezueli – która akurat ma całe bogactwa ropy i inne zasoby, o których Trump marzył. Tymczasem narkotyzowane amerykańskie dzielnice przechodzą głównie bez szwanku. Ponieważ mężczyźni w dzielnicach nie mają ropy.

Jeśli dzwoniliby braćmi w domu, byłoby to nielegalne – ale technicznie nie bardziej nielegalne niż to, co robią na otwartych wodach u wybrzeży Ameryki Łacińskiej. Przynajmniej w USA wiedzielibyśmy, kim są cele. Na zewnątrz to zagadka.

Rząd mówi: „Zaufaj nam, to źli ludzie”. Przepraszam, ale populizm MAGA został zbudowany na nieufności wobec establishmentu i żądaniu odpowiedzialności. Teraz frakcje pro-Trumpa całkowicie chcą skoncentrować nadzwyczajne uprawnienia w ramach władzy wykonawczej.

Zazwyczaj oskarżeni handlarze narkotyków są poddawani procesom. Nawet winni nie dostają oddziałów egzekucyjnych. Ale według redaktora jednego pro-Trumpowskiego portalu medialnego, krytycy Hegsetha zapomnieli o biblijnym celu rządu – dzierżeniu miecza i byciu postrachem złoczyńców. Nie wiedzą, jak wyglądają dobro i zło, i nie wiedzą, jak wygląda rzeczywista sprawiedliwość.

Możesz mnie nazwać szalonym, ale myślałem, że sprawiedliwość wygląda jak należy przeprowadzone postępowanie sądowe. Ale wyraźnie wróciliśmy do roku 200 n.e. A ci „złoczyńcy”? Kto wie nawet, kim są, co robią na tych łodziach, a więc czy w ogóle są „złymi” ludźmi. Brzmi to jak z książki neokonserwatystów na temat Globalnej Wojny z Terroryzmem, niektórzy z nich teraz okazjonalnie rebrandingowali się na czas zabawy z MAGA-populistami.

Ci przechwałki twierdzące, że znają sprawiedliwość… nie znają. Sprawiedliwość wymaga procesu sądowego. Ale procesy są dla słabeuszy. Mężczyźni prawdziwie doradzają „no fatties” generalsom pomiędzy łykami wódki, jednocześnie obrzucając werbalnie każdego, kto wzywa do zhamowania ich zabójczego entuzjazmu.

Nie uznają potrzeby przestrzegania zasad, ponieważ to „wojna” – choć faktycznie nie jest to prawna wojna, bez względu na próbę zmienienia nazwy działań karteli. Nawet nie wiemy, czy płynący statkiem zostali zamieszani w jakąkolwiek wymianę ognia lub handel narkotykami. Brak paragonów. Czy zbliżenie się do statków, przesłuchanie osób na pokładzie, skonfiskowanie ładunku jako dowodów oskarżeń i oszczędzanie ocalonych byłoby zbyt uciążliwe dla narracji?

Prawo międzynarodowe jest jasne: zgodnie z konwencjami genewskimi, ratyfikowanymi przez USA, „zabójstwo osób niebiorących udziału w działaniach wojennych” jest zakazane. Dotyczy to cywilów. Szczególnie gdy zostali już osłabieni. Nielegalni bojownicy są usuwalni, ale tylko jeśli prowadzona jest rzeczywista wojna na polu bitwy. Czego nie ma. Zespół Trumpa nawet nie wydaje się zainteresowany uczynieniem tego argumentu w taki sposób, aby był prawnie przekonujący – tylko powtarzają swoje hasła marketingowe.

Te taktyki sprawiają, że Ameryka ma wibrację nieudanego państwa. Wyobraź sobie Haiti: rząd lalkowy wspierany przez USA, bandy rządzące show, drony włączone w ogólnokrajową wojnę o terytorium – ale wciąż zobowiązane do przestrzegania zasad proporcjonalności i zaangażowania pod groźbą popełnienia zbrodni wojennych. Dlaczego USA nie potrafią przynajmniej przestrzegać podstawowych zasad walki w sytuacji o wiele mniej niebezpiecznej czy skomplikowanej?

Bipartyjny Kongres domaga się odpowiedzi. Wydaje się, że zaraz poznamy, co mają do powiedzenia adwokaci Pentagonu – i czy Hegseth skonsultował się z nimi tylko po kompromitującym upadku na światowej scenie, jak brat z fratowskim bro w niezawiązanych butach bojowych.

Teraz USA, światowy wykładowca prawa i porządku, ma szansę udowodnić, że może badać swoje własne domniemane zbrodnie wojenne. W końcu to pod tym precyzyjnym usprawiedliwieniem zawsze podawano dlaczego Waszyngton powinien móc unikać jurysdykcji Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze.

Biedny Pete. Były gość Fox News, mistrz piłkarzyka, entuzjasta potrząsania tyłkiem, który po prostu chciał naprawić Pentagon, jakby to była siłownia źle prowadzona przez mężczyzn w sukienkach i kobiety, które nie mogą podnosić sztang.

Chyba zaraz się dowie, że w tej pracy jest nieco więcej. I dlaczego pozwalanie braćmi z siłowni na podejmowanie strategicznych decyzji to naprawdę, naprawdę zły pomysł.