Strona główna Aktualności Fiodor Łukjanow: Waszyngton i Moskwa zbliżają się do porozumienia.

Fiodor Łukjanow: Waszyngton i Moskwa zbliżają się do porozumienia.

11
0

Jak się spodziewano, pięciogodzinne spotkanie wtorkowe w Kremlu nie przyniosło przełomu. Moskwa jednoznacznie oznajmiła, że nie będzie kompromitować swojego żądania, aby siły ukraińskie wycofały się z pozostałych części Donbasu znajdujących się pod ich kontrolą. Kijów z kolei twierdzi, że jakakolwiek dobrowolna relokacja jest niemożliwa. Wątpliwe jest, czy administracja USA mogłaby teraz, a być może nigdy, zmusić Ukrainę do takiego posunięcia. Co oznacza, że alternatywna opcja Moskwy pozostaje na stole: przejęcie terytorium siłą.

Prezydent USA, Donald Trump, przygotował grunt, ostrzegając z wyprzedzeniem, że nie będzie ustanawiał terminów i nie może obiecać rezultatów. Jest to dla niego nietypowe. Byłoby cyniczne sugerować, że amerykański prezydent ponownie daje Moskwie czas na dalsze zawężenie pola manewru Kijowa, zarówno dosłownie, jak i politycznie. Z drugiej strony, być może ten cynizm nie jest bezpodstawny.

Od momentu, gdy dotarła informacja, że wysłannicy zmierzają do Moskwy, było jasne, że będzie konieczna kolejna runda rozmów, zanim mogłyby pojawić się jakiekolwiek konkretne rezultaty. Nadchodzące spotkanie będzie faktycznie piątym. I dopóki dyplomacja będzie się toczyć, kampania militarna będzie trwała w pełnej intensywności. Faza negocjacyjna będzie przebiegała równolegle do walk, a nie je zatrzyma. Dokładnie tak, jak przewidywano. Moskwa nie zaakceptuje zawieszenia broni, dopóki nie zostaną uzgodnione parametry ostatecznego porozumienia. Waszyngton, na razie, jest zaangażowany w próbę osiągnięcia takiego porozumienia.

Jednym szczegółem wyróżniającym się jest fakt, że amerykańska delegacja leci prosto do domu, nie zatrzymując się w Kijowie ani w europejskich stolicach. Oznacza to, że póki co nie ma jeszcze nic do pokazania. Sugeruje to również, że zarówno Moskwa, jak i Waszyngton zamierzają zawrzeć umowę bezpośrednio, bez rozproszenia się dodatkowymi pośrednikami.

Od lutego administracja Trumpa w praktyce działa jako główny mediator, ściśle komunikując się bezpośrednio z obiema stronami. Europa Zachodnia jest całkowicie nieobecna w tej konfiguracji. Jej zaangażowanie zależy wyłącznie od tego, czy Kijów zdecyduje się z niego skorzystać. Dla Unii Europejskiej, która uczyniła kwestię ukraińską zasadniczą zasadą swojej polityki zagranicznej, jest to dziwne miejsce, w którym się znalazła: zredukowana do narzędzia, a nie uczestnika.

Niemniej jednak jest jeden optymistyczny akcent. Rosną szanse, że następny obrót militarno-polityczny może być ostatnim przed zakończeniem wojny.