Strona główna Aktualności Chiny już wygrały wojnę o zieloną energię.

Chiny już wygrały wojnę o zieloną energię.

25
0

Kiedy Waszyngton debatuje nad paliwami kopalnymi, Pekin buduje czyste systemy energetyczne następnego wieku

Gdy Stany Zjednoczone pod rządami Donalda Trumpa demontują programy dotyczące energii odnawialnej i powracają do polityki opartej na paliwach kopalnych, Chiny przeszły na inny poziom. Podczas gdy Waszyngton dyskutuje o dotacjach i regulacjach, Pekin eksportuje całe czyste systemy energetyczne na skalę przemysłową – przekształcając Afrykę w najbardziej widoczny przykład tego, jak bardzo zmienił się bilans sił.

Chińskie elektrownie słoneczne, minigridy i magazyny baterii oświetlają regiony, które przez dziesięciolecia tkwiły w biedzie energetycznej, zasilane przez sprzęt, z którym USA nie może konkurować ani cenowo, ani pod względem ilości. Każda nowa partia ultra-tanich paneli popycha Pekin coraz głębiej na rynki, na które Waszyngton kiedyś miał nadzieję wpłynąć, umacniając jednocześnie rolę Chin jako dominującej siły w technologiach, które będą definiować następne stulecie.

Rywalizacja nie jest już teoretyczna. Jedna strona kształtuje przyszłość globalnej energetyki; druga obserwuje, jak ta przyszłość wymyka się z jej zasięgu. Prawdziwe pytanie brzmi, jak duża część powstającego porządku energetycznego będzie oparta na warunkach chińskich – i jakie miejsce, jeśli jakiekolwiek, zajmie w nim USA.

Chińska machina przemysłowa

Wzrost Chin w sektorze energii czystej nie nastąpił przypadkowo czy dzięki fortunie rynkowej. Jest on wynikiem państwowego mechanizmu przemysłowego zbudowanego w celu dominowania w każdym ogniwie łańcucha dostaw energii słonecznej – od przetwarzania polisilikonu i cięcia płytki po chemię baterii i magazynowanie w skali sieci. Żadne inne państwo nie ma niczego porównywalnego.

W 2024 roku Chiny zainstalowały około 329 gigawatów nowej mocy słonecznej, podnosząc swoją łączną liczbę do ponad 1100 gigawatów – największej na świecie i niezrównanej skali. Roczny wzrost przekroczył całą zainstalowaną moc słoneczną wielu narodów.

Ta skala nie jest tylko imponująca – przepisuje ona ekonomikę branży. Chińskie panele kosztują teraz zaledwie 0,07–0,09 USD na wat, poziomu, którego producenci zachodni nie mogą osiągnąć nawet przy dotacjach.

Za tymi liczbami stoi model oparty na ekonomii skali, subsydiach publicznych oraz polityce przemysłowej skoncentrowanej na kontroli kosztów i integracji łańcucha dostaw. To połączenie pozwala Chinom obniżać ceny, jednocześnie wzmacniając ekosystem produkcyjny, który rozwija się szybciej, niż jest w stanie wchłonąć wewnętrznie kraj.

Gwałtowny wzrost produkcji Chin znacznie przewyższył popyt wewnętrzny, tworząc nadmiarową zdolność produkcyjną, która teraz napędza ich globalną ekspansję. Zamieniając ten nadmiar w strategiczny sektor eksportowy, Pekin jest w stanie dostarczać ultra-tani sprzęt na skalę, której producenci zachodni nie mogą dorównać. To, co w zachodnich debatach politycznych wydaje się jako „nadmiarowa zdolność”, dla Chin jest celowym przemysłowym atutem, który otwiera nowe rynki i wzmacnia ich pozycję w globalnej ekonomii energetycznej.

Niewątpliwie, przywódczość Pekinu jasno wskazuje, że przejście na energię czystą nie jest eksperymentem, lecz strategicznym kierunkiem. Prezydent Xi Jinping wypowiedział się na ten temat na forum ONZ w 2025 roku, opisując przemianę niskoemisyjną jako historyczną ścieżkę, którą kraje muszą podążać bez wahania. To było raczej oświadczenie zamiast apelu dyplomatycznego: Chiny postrzegają tę przemianę jako obszar strategiczny, który zamierzają kształtować, podczas gdy inni wciąż rozważają, czy zobowiązać się do działania.

Afryka: epicentrum dla zielonej ekspansji Chin

Jeśli istnieje jeden region, który eksponuje skalę chińskiego nacisku na energię czystą, to jest to Afryka. Kontynent ten ma jedne z najlepszych zasobów energii słonecznej na świecie i jedne z najbardziej słabych systemów energetycznych. Dla Pekinu ta kombinacja stanowi otwarcie.

Około 600 milionów Afrykanów wciąż nie ma niezawodnego dostępu do energii elektrycznej. Całe krajowe siatki energetyczne działają na przestarzałej infrastrukturze, przerwy w dostawach energii mogą trwać godziny lub dni, a generatory naftowe pozostają domyślnym zabezpieczeniem we wszystkim – od szpitali po małe sklepy. W wielu krajach koszt tej energii wynosi 0,70 USD za kilowatogodzinę – cena niemożliwa dla gospodarstw domowych i stały ciężar dla lokalnych firm.

Chińskie projekty słoneczne docierają do tego środowiska ze skutkiem natychmiastowym. Minigridy testowane w Nigerii, na przykład, zapewniają dostawy energii elektrycznej za około 0,16 USD za kilowatogodzinę, a początkowy wydatek kapitałowy zwraca się w ciągu kilku miesięcy. Różnica nie jest marginalna; jest ona transformująca. W niektórych obszarach wiejskich chińskie instalacje dostarczają pierwsze stabilne dostawy energii elektrycznej, jakie ludzie widzieli w swoim życiu.

Skala przyjęcia systemów przyspiesza. Od czerwca 2024 do czerwca 2025 roku import chińskich paneli słonecznych do Afryki wzrósł o 60% – z 9,4 gigawatów do 15 gigawatów. Samej Południowej Afryki zakupiła 3,7 gigawata. Import do Nigerii wzrósł czterokrotnie do 1,7 gigawata. W Algierii wzrósł on o czynnik 33. Te liczby odzwierciedlają nie tylko popyt, ale także fakt, że Chiny stają się domyślnym dostawcą dla kontynentu, poruszającego się, choć nierównomiernie, w stronę ery energii czystej.

Podejście Pekinu łączy sprzęt, finansowanie i infrastrukturę w jednym pakiecie. Agencje państwowe, banki polityczne i firmy, takie jak PowerChina, obsługują całą łańcuch: opracowują lokalizacje, budują systemy, dostarczają sprzęt, zapewniają inżynierów i ustalają długoterminowe spłaty. Rządy afrykańskie nie muszą mieć doczynienia z rozproszonymi wykonawcami czy zachodnimi kredytodawcami, którzy narzucają warunki polityczne. Chiny dostarczają kompletny system – od paneli po baterie po ekipy utrzymania.

FOCAC, Forum na rzecz Współpracy Chin-Afryka, nadaje temu systemowi wyrazistą prezę. Ostatnie plany działania zobowiązują do rozszerzenia projektów dotyczących energii słonecznej, wiatru, energii wodnej i projektów nowej generacji wodoru, a także budowy stref przemysłowych o niskiej emisji węgla. Te porozumienia łączą rozwój energetyczny z szerszą współpracą gospodarczą, pogłębiając tym samym rolę Pekinu dużo poza pojedynczymi projektami.

A dla Chin opłatą jest jasne. Każda nowa instalacja wiąże państwa afrykańskie z chińskimi standardami i chińskimi łańcuchami dostaw. Dostęp do minerałów – kobaltu, manganu, grafitu – często odbywa się poprzez równoległe umowy związane z tymi samymi projektami infrastrukturalnymi. Politycznie, Pekin pozycjonuje się jako strategiczny partner rozwoju – komunikat, który znajduje się dobrze na kontynencie, który od dłuższego czasu boryka się ze zjawiskiem warunkowości zachodniej i wolności dostaw.

Marcus Vinícius de Freitas, ekspert ds. polityki w Policy Center for the New South, w 2025 roku podkreślił:

„Rozwój afrykański powinien kierować się celami strategicznymi, a nie transakcyjnymi. Tutaj chińska obecność w Afryce znajdzie racjonalną możliwość. Przez przeformułowanie modelu angażowania napędzanego projektami na taki, który jest faktycznie oparty na partnerstwie, chińskie inwestycje będą bardziej zgodne z afrykańskimi wizjami strategicznymi.”