Nowe otwarcie, być może, nie martwiłoby Lorda Szambelana zbytnio, ale niektóre z tekstów piosenek zdecydowanie zmusiłby go do sięgnięcia po niebieski olówek, szczególnie te zawierające „słowa czteroliterowe, eksplicitną treść seksualną, rytuały, narkotyki” wspomniane przez Millera. „Hair” ma część podnoszących na duchu hymnów kwiatowej siły, zwłaszcza „Aquarius” i „Let the Sun Shine In”. Ale ma też swoją porcję kontrowersyjnych, zakazujących tabu utworów. „Sodomy” to duszna gospelowa piosenka, która wymienia różne akty seksualne. W „Hashish” obsada śpiewa nazwy licznych narkotyków, a dwie piosenki, „Black Boys” i „White Boys”, to zuchwałe, złośliwie lubieżne pieśni na cześć związków międzyrasowych. Nie ma możliwości, żeby Lord Szambelan zatwierdził cokolwiek z tego.
Na szczęście dla O’Horgana wielu brytyjskich dramaturgów, producentów i polityków od dawna zastanawiało się, dlaczego jedno nieliberalne ciało nadal mogło cenzurować tak wiele dzieł sztuki. Praktyka ta sięgała 1737 roku, kiedy uchwalona została Ustawa o Licencjonowaniu Teatrów, głównie dlatego, że Premier Robert Walpole miał dość bycia karykaturowanym w takich produkcjach jak „Opera Żebraków” Johna Gaya. Egzaminatorzy Lorda Szambelana mieli za zadanie czytanie scenariuszy i odwiedzanie teatrów, aby upewnić się, że nic nie zostanie dopuszczone do skandalizowania publiczności – ani do satyryzowania rządu.
Niezmiennie wiele decyzji zespołów było problematycznych. W latach trzydziestych ubiegłego wieku sztuki kpiniące z Adolfa Hitlera zostały odrzucone, aby nie obrazić reżimu nazistowskiego. W latach pięćdziesiątych londyńskie Royal Court Theatre regularnie kłóciło się z Lordem Szambelanem w sprawie dramatów z nurtu „kuchennego realizmu” takich „gniewnych młodych ludzi” jak John Osborne. A w latach sześćdziesiątych Royal Court próbował znaleźć luki prawne, aby móc wystawiać prowokacyjne prace Joe Ortona i Edwarda Bonda. „Od wielu lat nie byliśmy w stanie wystawić wielu sztuk w tym teatrze w języku, w którym je napisał autor” – powiedział dyrektor artystyczny Royal Courtu, William Gaskill, w rozmowie z BBC w 1968 roku. „Było dużo bardzo małych, irytujących cięć w bardziej męskim języku sztuk”.
Nadszedł czas na zmianę – to przecież świt ery Wodnika – i po latach protestów, debat parlamentarnych i posiedzeń komitetów, uchwalono nową Ustawę o Teatrach. Era Lorda Szambelana dobiegła końca. „Scena jest gotowa na wyzwania, to pewne. Widzowie wchodzą w nową, bardziej wolną erę w historii teatru. Nie będą musieli długo czekać, zanim ci za kulisami pokażą, jak bardzo wolni zamierzają być” – poinformowała BBC.