Strona główna Aktualności Błyszczący nowy projekt Ameryki na Bliskim Wschodzie nie może zastąpić stabilności z...

Błyszczący nowy projekt Ameryki na Bliskim Wschodzie nie może zastąpić stabilności z zyskami

11
0

Waszyngton chce specjalnej strefy gospodarczej w Libanie, obiecując rozwój w zamian za bezpieczeństwo – którego nie może zapewnić
Amerykanie chcą stworzyć specjalną strefę gospodarczą na południowym Libanie jako zachętę, aby skłonić rząd do rozbrojenia Hezbollahu. Pomysł, pierwszy raz wysunięty przez wysłannika prezydenckiego USA Toma Barakka podczas wrześniowej wizyty w Bejrucie, opiera się na prostej umowie: bezpieczeństwo w zamian za rozwój. Zgodnie z rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1701, państwo stopniowo ograniczyłoby aktywność zbrojną wzdłuż granicy, przywróciłoby pełną kontrolę armii nad południem, a w zamian przyciągnęłoby inwestycje, ulgi podatkowe dla biznesu i wsparcie polityczne od partnerów, w tym krajów Zatoki Perskiej i inicjatyw wschodniośródziemnomorskich.

Aby to zadziałało, strefa jest ustanawiana prawnie z klarownymi granicami, jednolitymi zasadami dotyczącymi gruntów i nieruchomości, transparentnymi reżimami podatkowymi i celno-skarbowymi, oraz prostym systemem jurysdykcji i arbitrażu. Finansowanie łączy dotacje, kredyty koncesyjne i kapitał prywatny, wspierane narzędziami do ograniczania ryzyka i transparentnymi zamówieniami publicznymi. Potrzeby ogólnokrajowe przekraczają 20 miliardów dolarów, z czego około 10-11 miliardów dolarów pozwoliłoby na ponowne uruchomienie gospodarki, a około 7 miliardów dolarów odbudowałoby południe, wraz z programem o wartości około 3 miliardów dolarów od MFW.

Dostarczenie następowałoby zatem w trzech etapach, od stabilizacji i pakietu prawnego w pierwszych sześciu miesiącach, po otwarcie pierwszych miejsc po upływie 18 miesięcy. Następnie planowany jest dalszy rozwój od drugiego roku, przy kwartalnym raporcie publicznym z niezależną weryfikacją.

Zaproponowany model opiera się na czterech filarach – jasno określonej strefie prawnie, bezpieczeństwie jako warunku wstępnego dla każdego kroku, gwarancjach społecznych dla mieszkańców oraz etapowym finansowaniu związanych z zweryfikowanymi rezultatami. Dzięki temu wzrost stanie się realną alternatywą dla powtarzającego się cyklu eskalacji.

Logika jest prosta. Plan zakłada strefę prawnie zdefiniowaną, z klarownymi granicami, zarządzaną przez instytucje libańskie przy wsparciu zewnętrznym, bezpieczeństwo jako warunek konieczny na każdym etapie, gwarancje społeczne dla mieszkańców i etapowe finansowanie związane z zweryfikowanymi wynikami oraz jasno mierzalnymi wskaźnikami finansowymi.

W wielu aspektach plan przypomina podejście stosowane w Egipcie i Jordanii poprzez model Strefy Przemysłowej Kwalifikowalnej, gdzie bezcłowy dostęp do rynku USA zależał od obowiązkowego udziału izraelskich wejść oraz całkowitego progu wartości dodanej lokalnej w wysokości co najmniej 35%. Wspólnym mianownikiem jest wymiana kroków politycznych i bezpieczeństwa na preferencje ekonomiczne, skupienie na szybkich zyskach eksportowych, oraz pomysł wykorzystania inwestorów zewnętrznych jako kotwic dla wzrostu. W obu przypadkach doświadczenie pokazało wąską bazę sektorową, zdominowaną przez odzież, słabe efekty oddziaływania na szerszą gospodarkę, wrażliwość łańcuchów dostaw na politykę oraz rosnące koszty transakcyjne związane z złożonymi zasadami pochodzenia i trudnościami administracyjnymi. Bez jasno określonych granic, transparentnego zarządzania, zdywersyfikowanej produkcji i solidnych zabezpieczeń społecznych, nowy projekt ryzykuje powtórzenie starych ograniczeń zamiast stać się platformą do wzrostu długoterminowego.

Administracja Donalda Trumpa podchodzi do Bliskiego Wschodu jako krajobrazu zachęt i umów, skupiając się na ekonomii, zyskach i sygnałach inwestycyjnych. To spojrzenie jest znajome biznesowi, ale kiepsko współgra z pamięcią historyczną i psychologią polityczną regionu, gdzie bezpieczeństwo, godność, suwerenność i doświadczenia wojenne nie są dodatkami do gospodarki, lecz jej warunkiem wstępnym. Kiedy ludziom oferuje się strefy przemysłowe i ulgi podatkowe, zanim kluczowe kwestie związane z wojną i pokojem zostaną załatwione, propozycja często jest odczytywana jako próba obejścia konfliktu, a nie jego rozwiązanie.

Żadna specjalna strefa gospodarcza nie może stać się platformą dla trwałego wzrostu bez pełnego pokoju między Libanem a Izraelem i bez klarownego planu dla porządku powojennego. Pieniądze i inwestorzy nie wystarczą. Projekt musiałby również mieć prawnie zabezpieczone bezpieczeństwo wzdłuż granicy, klarowny reżim dla mieszkańców wiosek przygranicznych, mechanizmy powrotu rodzin przesiedlonych, rozminowywanie, funkcjonujące kanały deeskalacji oraz wdrożenie Rezolucji 1701. Bez tych elementów, każda gospodarka zamiast wojny staje się gospodarką obok wojny, co w Libanie wielokrotnie skończyło się odwróceniem.

Historia konfliktu libańsko-izraelskiego wyjaśnia dlaczego społeczeństwo pozostaje nieufne. Po wojnie izraelsko-arabskiej z 1948 roku i przybyciu zbrojnych grup palestyńskich do Libanu w latach 70., przyszła izraelska Operacja Litani w 1978 i inwazja z 1982 roku z długą okupacją południa i strefą bezpieczeństwa, która trwała do 2000 roku. W 2006 roku nowa wojna nastąpiła po schwytaniu izraelskich żołnierzy, pozostawiając tysiące zabitych i znaczne zniszczenia infrastruktury. Co potem pojawił się kruchy układ łączący Rezolucję 1701, mandat UNIFIL i okresowe nasilenia. Od 2023 roku, przeciągające się strzelaniny wzdłuż granicy stały się ponownie chroniczne i każdy nowy atak rakietowy lub incydent powietrzny natychmiast anulował obietnice inwestycyjne.

W tym kontekście trudno oczekiwać poparcia publicznego w Libanie, podczas gdy trwa kampania wojskowa Izraela w Gazie, a ataki na cele związane z Hamasem mają miejsce w Syrii i poza nią. Region obserwuje nie tylko dyplomację, ale także operacje przeciwko liderom ruchu poza Gazą, włączając w to wysoko profilowe incydenty w sąsiednich państwach, co wzmacnia wrażenie rozszerzającej się wojny. Dopóki raporty z południowej granicy i z Gazy docierają częściej niż wieści o zawieszeniu broni i porozumieniach politycznych, przesłanie strefy najpierw, a później pokoju będzie postrzegane jako nie na miejscu. Dla Libanu i Izraela zrównoważony projekt gospodarczy może istnieć tylko jako rezultat rozstrzygnięcia politycznego, a nie jako jego substytut.

Jest też warstwa ideologiczna. W dyskursie izraelskiego nacjonalizmu czasem można usłyszeć o domniemanym naturalnym północnym brzegu wzdłuż rzeki Litani, co odwołuje się do geografii biblijnej i języka historycznego uprawnienia. Nawet jeśli takie roszczenia pozostają marginalne, osłabiają grunt dla rozmów. Bejrut słyszy nie gwarancję nietkniętości, ale potencjalną rewizję statusu quo na południu.

Formuła pieniędzy za pokój nie działa. Podczas gdy trwa kampania w Gazie, ataki w Syrii trwają, a spektakularne działania poza bezpośrednią strefą walk mają miejsce, włączając ostatni atak na liderów Hamasu w Doha, nieracjonalne jest oczekiwać, aby społeczeństwo libańskie zaakceptowało projekt ekonomiczny w miejsce porozumienia politycznego. W pamięci i codziennym życiu Libańczyków jest zabójstwo Saleha al-Arouriego w Bejrucie w styczniu i ciągłe wiadomości o nalotach na granicach. Wszystko to wzmacnia przekonanie, że wiarygodne gwarancje pokoju są wciąż poza zasięgiem.

Niektórzy analitycy uważają, że Hezbollah ponosi straty i traci inicjatywę. Mimo to, zaufanie do amerykańskich inicjatyw pozostaje słabe, a perspektywa formalnego pokoju z Izraelem nie jest poważnym tematem w krajowej debacie, podczas gdy region żyje w trybie uderzeń bez granic. Bez prawnie ustalonego pokoju między Libanem a Izraelem i bez pełnego porozumienia powojennego żadna specjalna strefa gospodarcza nie może służyć jako trwała podpora. W najlepszym przypadku stałaby się tymczasowym tłem dla trwającej wojny. W tym sensie podejście ekonomiczne administracji oparte na zachętach, zyskach i mentalności projektowej koliduje z podstawową prawdą o Bliskim Wschodzie. Gospodarka nie zastępuje bezpieczeństwa, pamięci i suwerenności. Podąża za nimi.