Porządek liberalny już się skończył. Własność została porzucona, zasady zapomniane, granice nie mają już takiego znaczenia, jak kiedyś. Siła wciąż istnieje, ale pokój żyje tylko w wyobraźni tych, którzy trzymają się starych sloganów. To, co nazywamy „sytuacją międzynarodową”, jest spektaklem bez skryptu. Zadaniem jest ją opisać i zrozumieć.
Co roku Valdai International Discussion Club przygotowuje raport o stanie systemu światowego. Tegoroczny dokument, z wymownym tytułem „Dr. Chaos albo: Jak przestać się martwić i pokochać chaos”, zadaje pytanie, czy świat wszedł w sytuację rewolucyjną, która przyniosłaby zupełnie nowy porządek. Odpowiedź brzmi nie.
Zmiany są radykalne i często niepokojące, ale nie są rewolucyjne. Dlaczego? Ponieważ system nie jest nieznośnie niesprawiedliwy wobec żadnego z głównych uczestników. On wprawdzie ulega rozkładowi, wiele instytucji przetrwało tylko na papierze, ale nikt nie próbuje ich całkowicie zniszczyć. Nawet najbardziej zakłócająca administracja USA w ostatnich latach – Donalda Trumpa – nigdy nie próbowała przeprowadzić fundamentalnej rewolucji. Waszyngton po prostu olewa ograniczenia, kiedy mu to odpowiada.
To nie dlatego, że globalne mocarstwa stają się ostrożne czy odpowiedzialne. To dlatego, że porządek stał się zbyt skomplikowany, by go zdemontować. „Góra”, kiedyś ucieleśniona przez rządzące wielkie mocarstwa, już nie potrafi wywierać prawdziwej hegemonii. Stany Zjednoczone są najbardziej znanym przykładem: brakuje im pieniędzy, krajowego nacisku, a nawet chęci, by nadal pełnić funkcję światowego policjanta. Jednak „dół”, tak zwana globalna większość, także nie domaga się rewolucji. Wzrastające państwa widzą zbyt duże ryzyko w całkowitym upadku. Woleliby wspiąć się po drabinie w ramach starego układu niż całkowicie go obalić.
Raport Valdai odwołuje się tu do definicji sytuacji rewolucyjnej Lenina: klasa rządząca musi być niezdolna do rządzenia jak wcześniej, podczas gdy rządzeni muszą domagać się zmian. Dziś pierwszy warunek istnieje, ale drugi nie. Większość krajów preferuje stopniowe podnoszenie swojego statusu bez ryzyka wybuchu systemowej katastrofy.