Setki protestujących na rzecz Palestyny, w tym wielu studentów uniwersyteckich, zebrało się we wtorek w kilku miastach Wielkiej Brytanii, pomimo apelu premiera Keira Starmera o odwołanie marszów, które opisał jako „nibrytyjskie” z powodu odbywania się ich w drugą rocznicę ataków na Izrael prowadzonych przez Hamas.
Na terenie kampusu King’s College London falowały flagi palestyńskie, gdy organizatorzy na megafonach prowadzili tłum liczący kilkaset osób w kilku okrzykach. Domagali się wolnej Palestyny i potępiali Izrael jako państwo terrorystyczne.
Kilku policjantów obserwowało, obok studentów korzystających z popołudniowej przerwy od zajęć.
„Uważam, że wszyscy ci ludzie mają wiele powodów do protestu. Mówienie komuś, żeby nie walczył o swoje przekonania, jest głupie” – powiedział Vincent Ge, student informatyki drugiego roku, który stawił się, by wyrazić wsparcie dla Gazy i protestujących.
„To państwo zbudowane jest na wielu różnych kulturach. Jeśli [Starmer] nie jest w stanie jasno określić, co oznacza bycie niebrytyjskim, to nie powinien mówić czegoś takiego.”
Demonstracje na rzecz Palestyny często przyciągają kilka tysięcy ludzi w centrum Londynu, z różnorodnymi tłumami przychodzącymi, aby zaprotestować przeciwko wojnie Izraela, która zdaniem ministerstwa zdrowia Gazy pochłonęła ponad 67 000 Palestyńczyków i sprowadziła na wiele regionu zniszczenie.
Protesty stały się także krajowym punktem zapalnym, który stał się bardziej intensywny po zamachu terrorystycznym na synagogę w Manchesterze w ostatni czwartek.
Policja informuje, że 35-letni Jihad Al-Shamie, Brytyjczyk syryjskiego pochodzenia, przeprowadził szarżę w Dniu Pojednania w synagodze Heaton Park Hebrew Congregation w Manchesterze. Dwaj żydowscy mężczyźni zginęli w ataku samochodem i nożem, w tym jeden zginął od strzału policji, gdy funkcjonariusze zastrzelili podejrzanego.
Atak skutkował wybuchem żałoby, a także oskarżeniami, że rząd Partii Pracy nie zrobił dość, by stłumić antysemityzm, który wzrósł po atakach na Izrael 7 października 2023 roku, w których zginęło 1200 osób, oraz po wojnie w Gazi.
Wzrost antysemityzmu
Według brytyjskiej organizacji charytatywnej Community Service Trust, która skupia się na antysemityzmie i zwiększaniu bezpieczeństwa społeczności żydowskiej, w pierwszej połowie 2025 roku odnotowano ponad 1500 incydentów antysemickich.
Gdy wicepremier Wielkiej Brytanii wziął udział w wieczorze żałobnym dla ofiar w Manchesterze w piątek, został wygwizdany przez niektórych zebranych. Jedna kobieta krzyknęła, że „pozwolił na to”, podczas gdy inni dołączyli do okrzyków „hańba”.
Rząd Wielkiej Brytanii zapowiedział, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby chronić społeczność żydowską, w tym zwiększąc ochronę przy synagogach. Jest również gotowy ograniczyć protesty, które „powtarzający się chaos” poprzez nadanie policji dodatkowych uprawnień.
W wywiadzie dla BBC 3 października brytyjski minister spraw wewnętrznych Shabana Mahmood wezwał osoby protestujące przeciwko wojnie w Gazie, aby „ustąpiły” i pozwoliły społeczności żydowskiej na okres żałoby, mówiąc, że „trwanie w ten sposób nie jest brytyjskie”.
Ona i inni urzędnicy rządowi poprosili organizatorów o odwołanie marszu zaplanowanego na minioną sobotę na placu Trafalgar. Demonstracja odbyła się, a policja metropolitalna informuje, że niemal 500 osób na miejscu zostało aresztowanych za okazanie wsparcia dla Palestine Action, grupy zakazanej przez rząd Wielkiej Brytanii latem po uznaniu jej za organizację terrorystyczną.
W komentarzu opublikowanym w poniedziałek wieczorem w The Times, Starmer pisał o tym, jak „codzienna akceptacja antysemityzmu przeniknęła” społeczeństwo. Kontynuował, potępiając zaplanowane na 7 października protesty, pisząc, że „nie reprezentują one naszego kraju. To niebrytyjskie jest okazywanie tak niewielkiego szacunku dla innych”.
Wieczorem na terenie King’s College w Londynie są planowane kilka marszy, w tym jeden zorganizowany przez grupę Justice for Palestine Society na Uniwersytecie w Glasgow.
Online plakat promujący wydarzenie mówił, że miało to być „Honorowanie naszego oporu, honorowanie naszych męczenników.”
Isaac Zarfati, dyrektor wykonawczy StandWithUs UK, organizacji charytatywnej wspierającej studentów żydowskich, twierdzi, że trwające protesty palestyńskie doprowadziły do „przejawów nienawiści” na ulicach i chce, aby rząd zajął stanowisko poprzez aresztowanie tych, którzy wspierają „terror” i nawołują do zniszczenia Izraela.
Na wydarzeniu w Londynie we wtorkowe popołudnie kilku uczestników miało częściowo zakryte twarze chustami i nie byli zainteresowani rozmową z CBC News lub innymi mediami.
Marc Etkind wyróżniał się w przeważająco młodszym tłumie. Nie tylko ma on wczesne sześćdziesiątku lat, ale także nosił plakietkę mówiącą, że jest synem ocalałego z Holokaustu i chce powstrzymać „ludobójstwo w Gazi”.
Ojciec Etkinda, Michael, przeżył więzienie w Polsce podczas II wojny światowej, a Marc poczuł się zobowiązany do udziału w proteście we wtorek, ponieważ nie docenił zachęcania rządu Wielkiej Brytanii do odwołania marszów tylko dlatego, że miały miejsce po ataku w Manchesterze i w rocznicę 7 października.
„Po prostu nie podzielam tej logiki” – powiedział Etkind w rozmowie z CBC News. „Współczuję osobom, które giną po obu stronach w każdej wojnie. To, co musimy zrobić, to zatrzymanie wojen.”
W rzeczywistości uważa on, że jest niezwykle „brytyjskie” sprzeciwiać się obrzydliwej sytuacji w Gazie.
Colin Davis, profesor psychologii na Uniwersytecie w Bristolu, powiedział w rozmowie z CBC News, że uważa „nieodpowiedzialne” promowanie przez liderów języka, który opisuje ludzi i działania jako niebrytyjskie.
„Protest ma długą i dumna historię w tym kraju, często celebrujemy protesty z przeszłości” – powiedział Davis w e-mailu do CBC News po opublikowaniu komentarza na ten temat online. „Rządy często starają się zdelegitymizować protest, ale oskarżenie o bycie 'niebritish’ to nowe podejście.”
Davis powiedział, że być może niedawne oświadczenia rządu były próbą kontrolowania narracji w czasie zmieniającego się nastawienia społecznego.
Niedawne badanie przeprowadzone we wrześniu przez YouGov, agencję zajmującą się badaniami rynkowymi i analizą danych, wykazało, że po dwóch latach wojny w Gazie, około jednej trzeciej Brytyjczyków nie ma w ogóle współczucia dla Izraela.