Strona główna Aktualności Migrant w bloku emerytów mówi, że eksmisja narusza jego prawa człowieka

Migrant w bloku emerytów mówi, że eksmisja narusza jego prawa człowieka

56
0

David Smith Court to kompleks mieszkaniowy na przedmieściach Reading. Jedna z pięciu ceglanych budowli składa się wyłącznie z mieszkań dla emerytów z wspólnym salonem i jadalnią, pralnią, salonem fryzjerskim i ogrodami (gdzie mieszkańcy mogą zdecydować się samodzielnie zadbać o swój ogródek).

Wielu mieszkańców ma tu po 70, 80, nawet 90 lat. Dlatego trudno byłoby znaleźć bardziej nieoczekiwane miejsce kontrowersji.

Jednak, chociaż może wydawać się to niewiarygodne, ta sama frustracja i złość, która napędza większość społecznych zamieszek w Wielkiej Brytanii, odbija się, w mikroświatku, w tym łagodnym miejscu w hrabstwie Home dla osób starszych.

Fakt, że takie niezadowolenie dotarło do David Smith Court, jest sam w sobie, może być silnym wyrazem tego, w jakim bałaganie znajduje się kraj.

I, ponownie, punktem zapalnym jest migrant.

Shahidul Haque, 59-letni ojciec dziewięciorga dzieci z Bangladeszu, przybył do bloku w lipcu ubiegłego roku.

Pięć miesięcy później, bez wiedzy właścicieli bloku, firmy Southern Housing, przeniósł swoją drugą żonę, 28-letnią Jakię Sultanę Monni i ich trzyletnie bliźniaki do jednopokojowego mieszkania.

Nie ma tożsamości, ponieważ jest to zakwaterowanie dla emerytów, obowiązuje surowy minimalny wiek 55 lat dla rezydentury.

Wprowadzenie młodej rodziny pana Haque’a, łamiącej wszystkie zasady umowy najmu, miało natychmiastowy wpływ na życie prawie wszystkich mieszkańców trzypiętrowego budynku: dźwięk krzyczących dzieci stał się prawie codziennym zjawiskiem, korytarze zamieniły się w place zabaw, alarmowy sznur został źle użyty, a ogólnie 'hałaśliwe’ zachowanie stało się porządkiem dnia.

'Przed ich przybyciem było spokojnie, teraz już nie jest’ – podsumował jedno z mieszkań.