W momencie, kiedy Rachel Reeves przeprowadzała się do No 11 Downing Street, byłam naprawdę poruszona jej przesłaniem skierowanym do młodych kobiet i dziewcząt. „Niech nie będzie żadnego ograniczenia w Waszych ambicjach, Waszych nadziejach i marzeniach” – powiedziała. Jej słowa przeniosły mnie z powrotem do mojego dzieciństwa jako córki hutnika z północno-wschodniej Anglii. Wtedy spełnienie moich marzeń o karierze na Fleet Street wydawało się równie mało prawdopodobne jak lądowanie na księżycu. Chociaż początkowo byłam sceptycznie nastawiona do Reeves, chciałam, aby jej się udało: ze względu na dobro kraju i dla wszystkich kobiet, które ją tego dnia obserwowały.
Obecnie chce wykorzystać moją emeryturę – oraz Waszą – i nie mogłabym być bardziej zdezillusionowana naszą pierwszą kobietą kanclerz. Nie jest ona wzorem do naśladowania dla małych dziewcząt z wielkimi marzeniami, tak jak ja kiedyś byłam. Nie, ona jest zdeterminowana, by zdeptać ambicje ludzi i zniszczyć ich wysiłki w poprawie swojego życia. Najnowszy atak obejmuje ograniczenie ulg podatkowych w ramach tzw. „odkładania części wynagrodzenia”. Jest to tylko jedna z potencjalnych aktów kradzieży emerytur, które sprawiają, że każdy powyżej 50 roku życia, mający jakieś oszczędności na emeryturę, żyje w stanie wysokiej niepewności.
Jako osoba pochodząca z klasy robotniczej, wychowana od urodzenia w dążeniu do lepszego życia, to jest sprzeczne ze wszystkimi moimi wartościami – które powinny być również wartościami Partii Pracy. Atak Reeves przeciwko ludziom, których jedynym „przestępstwem” jest ciężka praca i roztropność, jest nieustanny. Powinna zachęcać do tych cech, które są przecież tradycyjnymi wartościami Partii Pracy, a nie karcić nas.
Usuwanie technicznych szczegółów sprowadza się do prostej treści: Reeves uderza w firmy i jednostki za próbę zrobienia tego, co słuszne. Kanclerz jasno widzi emerytury jako gigantyczny słoik dżemu, w którym chce zanurzyć swoje chciwe palce. Oczywiście, to zemści się politycznie. Oczywiście, to zaszkodzi jej celowi zachęcania do większych inwestycji w brytyjskie firmy, aby odbudować naszą zdewastowaną gospodarkę.
Tylko pracownicy sektora publicznego, którzy wciąż korzystają z emerytur zabezpieczonych „złotem” – podobnie jak oczywiście politycy z Westminsterską jak Reeves sama – mogą z niepokojem patrzeć na swoje nadzieje na emeryturę. Emerytury są kluczowym polem bitwy w wojnie o aspiracje. Pracowici ludzie nie są szanowani, lecz traktowani jak krowy dojenia podatkiem i teraz okradani z emerytur. Oczywiście, to będzie zemstowało się politycznie. Oczywiście, to osłabi jej dążenie do zachęcania do większych inwestycji w brytyjskie firmy, aby odbudować naszą zdewastowaną gospodarkę.
Jako kobieta, szczególnie łatwo w obecnych czasach kryzysu ekonomicznego jest zaniedbywać składki emerytalne na rzecz bardziej pilnych potrzeb. Długotrwałe szkody, jakie to może stworzyć, są niezmierne. A przecież emerytura z ulgami podatkowymi jest cennym „dobrodziejstwem” pracy, które mogłoby być wykorzystane do zachęcenia części z 9,4 miliona ekonomicznie nieaktywnych osób w Wielkiej Brytanii do powrotu na rynek pracy. W tym samym czasie, gdy Reeves próbuje rabować fundusze emerytalne, aby naprawić budżetową dziurę, próbuje także zmusić te fundusze do inwestowania więcej pieniędzy w Wielkiej Brytanii.
Nie ma to sensu. Pogarda Partii Pracy wobec oszczędzających na emeryturę jest intelektualnie sprzeczna, tak jak i niesmaczna.
Zgniły proceder zaczął się pod przewodnictwem Gordona Browna, który w 1997 roku wprowadził roczny podatek w wysokości 5 miliardów funtów na dywidendy funduszy emerytalnych. Komentatorzy, w tym ja, ostrzegali, że ta decyzja będzie szkodliwa, i tak też się stało. Ten ruch Browna był głównym czynnikiem przyczyniającym się do upadku standardowych funduszy emerytalnych opartych na wynagrodzeniu końcowym w Wielkiej Brytanii. Reeves ma zamiar dokończyć to, co Brown zaczął.
Jedną z propozycji, która już przerażała – zmniejszenie kwoty, którą ludzie mogą wypłacić jako wolną od podatku sumę, obecnie wynoszącą nieco mniej niż 270 000 funtów, wydaje się już nieaktualna.
Utrzymywanie spekulacji ma negatywny wpływ na gotowość ludzi do oszczędzania w emeryturę. To w czasach, gdy jako naród już zbyt mało odkładamy na emeryturę. Kobiety, w szczególności, są zagrożone nieoszczędzaniem wystarczającej kwoty na wygodną emeryturę.
Koszt życia oznacza, że w wielu gospodarstwach domowych jest zbyt łatwo zaniedbywać składki emerytalne na rzecz bardziej pilnych potrzeb.
Temu elektora i gospodarczemu samookaleczeniu, niestety, mała pociecha, gdy ogląda się, jak nadzieje na emeryturę odchodzą na pastwę losu.
Byłam wychowywana w zdecydowanie pracowniczym domu, głosowałam na Partię Pracy przez całe moje życie, aż do 2019 roku. Złamało mi serce, gdy w obliczu Jeremiego Corbyna nie mogłam już sobie na to pozwolić. Zawsze miałam wrażenie, że Partia Pracy wspiera ludzi takich jak ja próbujących odnaleźć się w świecie. Teraz przychodzą po moją emeryturę – i po prostu czuję się zdradzona.





