Uwaga redakcyjna: Ten artykuł został zaktualizowany o dodatkowe komentarze wiceprzewodniczącego na uchodźstwie opozycji Białorusi, Pavla Łatuszki.
Gruzińska policja stłumiła protestujących za pomocą armatek wodnych i gazu pieprzowego w wieczór 4 października, gdy aktywiści próbowali wtargnąć do pałacu prezydenckiego w Tbilisi.
Protesty zbiegły się z wyborami lokalnymi, które skłoniły opozycyjne partie do wezwań do masowych demonstracji przeciwko rządzącej partii Gruzińskim Marzeniem.
Tysiące osób wyszły na ulice wraz z rozpoczęciem głosowania 4 października, donosi gruzińska służba Radia Wolna Europa/Radio Liberty. Około godziny 19, tłumy zaczęły maszerować w kierunku pałacu prezydenckiego.
Niektórzy protestujący próbowali przedostać się przez ogrodzenie pałacu, co skłoniło gruzińskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych do uznania demonstracji za nielegalną i rozkazania rozproszenia tłumu. Policja następnie użyła armatek wodnych i gazu pieprzowego przeciwko demonstrantom.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych twierdziło, że 14 funkcjonariuszy zostało rannych podczas starć z demonstrantami, podczas gdy nagrania wideo z protestów pokazują także rannych pośród protestujących, zgodnie z RFE/RL.
Niektórzy demonstranci zaczęli budować barykady w pobliżu pałacu prezydenckiego. Inni zebrali się na Placu Wolności w Tbilisi przy Alei Rustawelego, gdzie odbyło się wiele głównych protestów w ciągu ostatnich dwóch lat.
Była prezydent Gruzji Salome Zourabichvili skrytykowała próbę wtargnięcia i wezwała protestujących do zachowania pokoju.
„Jako legalna prezydentka, oficjalnie odrzucam to i nadal staję po stronie mojego ludu w sposób pokojowy, aż do osiągnięcia nowych wyborów” – powiedziała Zourabichvili.
Zourabichvili wcześniej przewodziła antyrządowym protestom i wzywała obywateli Gruzji do demonstracji na rzecz ideałów demokratycznych i wolnych wyborów.
W ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych w Gruzji wybuchło ogólnokrajowe ruchu protestacyjne, po tym jak pro-rosyjska partia Gruzińskie Marzenie pokonała opozycyjną partię proeuropejską w głosowaniu naznaczonym oskarżeniami o powszechne fałszerstwa wyborcze.
Po głosowaniu, Komisja Europejska zawiesiła proces akcesji Gruzji do UE, podkreślając narastającą wrogość między Tbilisi a Zachodem. Kolejna fala protestów wybuchła po decyzji premiera Iraklego Kobakhidze o opóźnieniu akcesji Gruzji do UE do 2028 r.
Rządzącej partii Gruzińskie Marzenie, obecnie kierowanej przez Kobakhidze, zarzucono odchodzenie od demokracji i zbliżanie kraju do Kremla.
Wiceprzewodniczący na uchodźstwie opozycji Białorusi, Paweł Łatuszka, przywitał protesty, gdy Gruzini kontynuowali demonstracje.
„Gruzini walczą o wolność, o demokrację. O godną europejską przyszłość, która jest im kradziona. Wszystkie moje wsparcie, tak samo jak milionów Białorusinów, idzie do was. Jak zwyciężyć musicie, jak zwyciężycie” – powiedział w jednym z postów.
Po ubiegłorocznych wyborach prezydenckich w Białorusi, opozycja kraju została zesłana na emigrację, gdy urzędujący prezydent Aleksander Łukaszenka ogłosił zwycięstwo w wyborach uznawanych powszechnie za szumne.
Łukaszenko, przy wsparciu Rosji, stłumił szeroko zakrojone protesty w 2020 roku, które wybuchły w odpowiedzi na wyniki wyborów.
Rosja została oskarżona o ingerencję w zagraniczne wybory i politykę, dążąc do umocnienia swojego wpływu.
28 września zgłoszono próby zakłócenia wyborów parlamentarnych w Mołdawii, uznawanych za przełomowe dla przyszłości politycznej kraju, przez władze lokalne.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Mołdawii poinformowało o groźbach bombowych w punktach wyborczych w Belgii, Włoszech, Rumunii, Hiszpanii i USA, określając to jako „rosyjskie natarcie na proces wyborczy w Republice Mołdawii.”
Partia populistyczna ANO z Czechii wygrywa wybory parlamentarne, zagrażając przyszłej pomocy dla Ukrainy
Partia populacyjna ANO sprzeciwia się członkostwu Ukrainy w Unii Europejskiej i nie popiera pomocy dla Ukrainy.