Prezydent Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen (L) oraz Prezydent Rady Europejskiej Antonio Costa uczestniczyli w wspólnej konferencji prasowej po 25. szczycie UE-Chiny w Pekinie, 24 lipca 2025 r. (Adek Berry/AFP za pośrednictwem Getty Images)
O autorze: Margus Tsahkna jest ministrem spraw zagranicznych Estonii.
Jeśli Europa naprawdę chce być ważnym graczem na arenie geopolitycznej i kształtować swoje własne bezpieczeństwo oraz przyszłość, musi sprostać zdecydowanym działaniom. Europa ma w tej chwili w rękach jedno potężne narzędzie: zamarznięte aktywa Rosji. Czas je wykorzystać.
Ok. 210 miliardów euro (246 miliardów dolarów) w aktywach Banku Centralnego Rosji leży zablokowanych w Europie z jednego powodu: Rosja obrała drogę pełnej wojny agresji. Przez prawo międzynarodowe nie ma wątpliwości. Państwo, które łamie prawo, musi ponieść konsekwencje za spowodowane szkody. Te aktywa powinny teraz pełnić tę rolę i sprawić, że agresor zapłaci.
To nie jest nowy pomysł. Estonia zasugerowała wykorzystanie tych aktywów mniej niż miesiąc po pełnej inwazji Rosji w 2022 r. Lód ruszył już od jakiegoś czasu i teraz nadeszła chwila decyzji. Posiedzenie Rady Europejskiej w przyszłym tygodniu musi podjąć tę decyzję i oznaczyć punkt zwrotny.
Użycie tych aktywów przesłałoby najwyraźniejszy komunikat, jaki Europa przekazała od początku wojny: agresja ma konsekwencje, agresor płaci, a Europa jest gotowa do przewodzenia.
Pokazałoby to, że Europa jest zdeterminowana do kształtowania procesu pokojowego, a nie tylko obserwowania, jak inni go definiują.
Rosja liczy na to, że Zachód się podda. Nie zrobi tego
Warto przeanalizować, gdzie stoimy. Mówiło się wiele o pokoju i licznych wysiłkach dyplomatycznych. Niemniej niestety prawda jest taka, że państwo, które rozpoczęło tę agresję, nie okazało żadnej chęci zatrzymania się.
Nie ma obecnie powodu, aby sądzić, że Rosja porzuciła cele, które doprowadziły do jej pełnej inwazji na Ukrainę.
Wręcz przeciwnie, Kreml wciąż wierzy, że może zniszczyć Ukrainę, przemodelować porządek bezpieczeństwa Europy i odrodzić imperialną dominację nad Europą Środkową i Wschodnią.
A jeśli Rosja nie zostanie zatrzymana na Ukrainie, posunie się dalej. Już widzimy oznaki.
Rosja zintensyfikowała prowokacje wobec sojuszników NATO: naruszenia przestrzeni powietrznej przez drony i samoloty myśliwskie, kampanie dezinformacyjne oraz hybrydową presję na granicach NATO i UE. Wszystko to ma na celu zastraszenie społeczeństw, podzielenie sojuszników oraz podważenie poparcia dla Ukrainy. Jednocześnie Rosja odbudowuje swoje siły zbrojne, zwiększa produkcję czołgów i rakiet oraz przygotowuje się do przedłużonej konfrontacji.
Zagrożenie obejmuje całą Europę.
Niemniej jednak nie powinniśmy nadmiernie przeceniać Rosji. Nie udało jej się osiągnąć swoich pierwotnych celów militarnych i poniosła nadzwyczajne straty.
Mimo że Rosja stara się przedstawiać jako zmierzającą do zwycięstwa, rzeczywistość mówi coś odmiennego. Nie ma znaczących przełomów na polu bitwy, gospodarka jest w stagnacji, dochody z ropy i gazu spadły o 22% w ciągu ostatniego roku, budżet jest w deficycie, a Rosja zmaga się z rosnącym niedoborem siły roboczej.
Jedyną prawdziwą nadzieją Rosji jest, że Zachód się podda. To jedyny wynik, którego nigdy nie powinniśmy dopuścić.
Europa osiągnęła już wiele. W ciągu niecałych czterech lat UE przyjęła 19 pakietów sankcji, zredukowała dziesięciolecia zależności energetycznej i zapewniła kluczowe wsparcie polityczne, militarno-finansowe.
Czy mogliśmy działać szybciej? Tak. Ale czasem demokracje potrzebują dłużej na podjęcie działań. Ważna jest kierunek. Europa utrzymała swój kurs. Teraz musimy przyspieszyć.
Dlatego tak istotne jest wykorzystanie zamarzniętych aktywów Rosji. Jest to najskuteczniejsze narzędzie, jakie Europa ma do zwiększenia nacisku na Kreml. W połączeniu z poszerzaniem UE, pokazałoby, że Europa potrafi podejmować śmiałe decyzje, bronić prawa międzynarodowego, wzmacniać swój wpływ geopolityczny i kształtować wyniki, a nie tylko reagować na nie.
Europa musi działać, aby zabezpieczyć swoją przyszłość
Przyszłe bezpieczeństwo Europy zależy od wyniku wojny Rosji. To rezultat będzie decydował, czy granice w Europie mogą być zmieniane siłą, czy agresja się opłaca oraz czy stosunki międzynarodowe są rządzone przez zasady czy przemoc.
Dlatego nalegamy na sprawiedliwy i trwały pokój, który uszanuje suwerenność Ukrainy, zamiast uwzględniać neoimperialne ambicje Rosji.
Nie mogą być powtarzane błędy z przeszłości. Widzieliśmy, że ugięcie się i próby „resetu” z agresorem nie przynoszą trwałego pokoju. Musimy pamiętać, że nawet gdy ta wojna się skończy, Rosja pozostanie długoterminowym zagrożeniem, dopóki nie wykaże autentycznego szacunku dla prawa międzynarodowego i nie odbuduje zaufania, które zniszczyła.
Rosja już restrukturyzuje swoje siły zbrojne i buduje nowe obiekty w pobliżu granic NATO. Nic w jej postawie nie wskazuje na zmianę.
Europa, z ponad 400 milionami mieszkańców i ogromną siłą gospodarczą, musi działać jak supermocarstwo XXI wieku.
Oznacza to wzięcie odpowiedzialności za nasze własne bezpieczeństwo i wzmocnienie zdolności obronnych. Ale przede wszystkim Europa musi teraz skorzystać ze swojego najpotężniejszego narzędzia: zamarzniętych aktywów Rosji. Tylko w ten sposób możemy wyraźnie wykazać przywództwo i pokazać, że Europa nie tylko komentuje historię, ale ją kształtuje.
Uwaga redakcyjna: Opinie wyrażone w sekcji felietonów należą do autorów i nie odzwierciedlają poglądów Kyiv Independent.







