W piątek Węgry zablokowały plan emisji euroobligacji o wartości 90 mld euro na spotkaniu ambasadorów UE, zabijając tym samym europejski plan zapasowy finansowania Ukrainy. Do niedzieli siedem państw UE domagało się, aby blok poszedł zamiast tego śmielej: przejęcie 210 mld euro z zablokowanych rosyjskich aktywów.
Przywódcy Finlandii, Estonii, Irlandii, Łotwy, Litwy, Polski i Szwecji wysłali pilny list do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen i przewodniczącego Rady Europejskiej António Costy. Pożyczka rekompensat, napisali, jest „najbardziej finansowo wykonalnym i politycznie realistycznym rozwiązaniem” i odpowiada „fundamentalnej zasadzie prawa Ukrainy do odszkodowania za szkody spowodowane przez agresję”.
List stwierdza również: „Czas jest kluczowy”. Chcą decyzji podczas szczytu 18-19 grudnia.
Weto Węgier wyeliminowało opcję finansowania wymagającej jednomyślności. Pozostaje więc bardziej politycznie napięty wybór – konwertowanie zablokowanych rosyjskich aktywów na pożyczkę rekompensatową, pomijając w pełni Budapeszt.
Większość 210 mld euro znajduje się w Euroclear w Brukseli. Premier Belgii Bart De Wever może je odblokować lub pozostawić zamrożone.
Niemcy zaoferowały zabezpieczenie 25% jakichkolwiek strat – około 52 mld euro – ale Belgia chce szerszych gwarancji od wszystkich 27 państw członkowskich. Kanclerz Friedrich Merz poleciał do Brukseli w piątek wieczorem, odwołując wizytę w Norwegii, aby osobiście przedstawić swoje argumenty.
Przywódcy UE spotykają się 18-19 grudnia w Brukseli. Bez porozumienia rezerwy Ukrainy mogą zostać wyczerpane, a europejska zdolność przekonywania w negocjacjach pokojowych maleje.
Węgry próbowały zablokować ścieżkę Europy. Być może otworzyły tymczasem większą. Teraz pytanie brzmi, czy Belgia postawi na solidarność europejską czy na dobre zachowanie Rosji.





