Strona główna Aktualności Walczymy, aby uniknąć stania się ukraińską skorupą rosyjskiej jednostki

Walczymy, aby uniknąć stania się ukraińską skorupą rosyjskiej jednostki

18
0

Ukraińscy żołnierze piechoty z 23 Brygady Zmechanizowanej idą, aby wejść do opancerzonego pojazdu bojowego MaxxPro w pobliżu Avdiivki, obwód doniecki, Ukraina, 3 kwietnia 2024 r. (Roman Pilipey / AFP / Getty Images)

O autorce: Yuliia Boklah jest specjalistką ds. PR i członkinią zarządu projektu charytatywnego Pomocy w Opuścić, który ewakuował ponad 21 000 Ukraińców z zajętych terytoriów lub deportacji od chwili pełnej inwazji Rosji.

To piątkowy wieczór. Kończę pilne sprawy zawodowe i rzucam okiem na wiadomości.

W Tarnopolu, szczątki zniszczonego przez rosyjską rakietę budynku mieszkalnego wciąż są usuwane, a społeczeństwo wstrząsają nowe bolesne informacje i poruszające historie.

Tego samego wieczoru dowiedziałam się, że moja koleżanka mieszkała w tym budynku – cudem przeżyła.

Tydzień temu dron Shahed uderzył w mój budynek w Kijowie. Dziś rano rosyjskie wojsko ostrzelało Zaporoże. Niektórzy z moich kolegów i bliski przyjaciel mieszkają tam. Moje wiadomości tekstowe do niej są przerywane pytaniem „Jak się masz?” z przerażającą regularnością.

Widzę 10-minutowe przemówienie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego szerzące się po internecie, a serce mi zapada. Najbardziej przerażające myśli przychodzą mi na myśl. Odkładam pracę na bok i z przerażeniem włączam wideo. Słucham przez chwilę i zdaję sobie sprawę: pomimo ogromnej presji i trudności, kontynuujemy walkę.

I zadało mi to pytanie, które stało się najbardziej istotne: za co walczą Ukraińcy?

Żeby nikt nie musiał kopać swojego grobu pod rosyjskim karabinem.

Żeby nikt nie został zastrzelony za posiadanie ukraińskiego paszportu.

Żeby rodzice nie byli rozdzielani z własnymi dziećmi, których Rosja odmawia zwrotu.

Żeby żadne dziecko nie było zabite przez rosyjskie drony, bomby lotnicze i rakiety na placach zabaw, szpitalach i w domu w łóżeczku.

Żeby żadne dziecko nie było indoktrynowane i zmuszane do walki przeciwko własnemu narodowi.

Żeby żaden człowiek nie musiał znosić rosyjskich torturowni.

Żeby nikt nie musiał być zabity za to, że jest Ukraińcem.

Żeby żadni ludzie nie byli zmuszani do wybierania między domem a bezpieczeństwem, między życiem a godnością, między utratą tożsamości a wolnością bycia sobą.

Służby ratownicze pracują na miejscu rosyjskiego ataku na wielorodzinny budynek mieszkalny w Tarnopolu, Ukraina, 19 listopada 2025 r.
Służby ratownicze pracują na miejscu rosyjskiego ataku na wielorodzinny budynek mieszkalny w Tarnopolu, Ukraina, 19 listopada 2025 r. (Andriy Bodak / Suspilne Ukraine / JSC UA:PBC / Global Images Ukraine / Getty Images)
Tymczasowy pomnik na miejscu rosyjskiego ataku na wielorodzinny budynek mieszkalny w Tarnopolu, Ukraina, 22 listopada 2025 r.
Tymczasowy pomnik na miejscu rosyjskiego ataku na wielorodzinny budynek mieszkalny w Tarnopolu, Ukraina, 22 listopada 2025 r. (Yuriy Dyachyshyn / AFP / Getty Images)

Tak wygląda rzeczywistość życia Ukraińców w okupacji. To rzeczywiste historie ludzi, których uratowaliśmy, a często tych, którzy są już poza naszym zasięgiem.

Około 3 milionów osób pozostaje w tymczasowo okupowanych terytoriach.

Setki tysięcy trafiło do Rosji.

W globalnych rozmowach o „pokoju”, świat słyszy o nich głównie jako statystyki – ludzie, którzy rzekomo „mówią po rosyjsku” albo którzy „głosowali” w sfałszowanym referendum, i dlatego przypuszczalnie należą do Rosji.

Jeśli słowa i działania podległych przetrzymywaniu ludzi uzbrojonymi pozwala na dyskusję, jeśli wieki przymusowego narzucania języka rosyjskiego na Ukrainie są powodem poparcia kryminalnych intencji Rosji, to żyjemy w ciemnym okresie historii.

Jaki to świat, aby robić ustępstwa kryminalom, którzy skazali miliony Ukraińców na cierpienie? Regim, który nie inwestuje miliardów w dobrobyt swoich obywateli, a w podbijanie sąsiedniego kraju i destabilizowanie innych? Wodzowie, którzy chcą spokojnie uciec po uruchomieniu największej wojny w Europie od czasów II wojny światowej?

I mimo to, nawet w tej rzeczywistości, moi ludzie nie tylko się bronią; stają się lepszymi wersjami siebie w najtrudniejszych czasach.

Żyją, tworzą, żartują, krytykują i rozwijają się. Niszczą kolosa z nogami z gliny.

Walczymy, aby nie stać się ukraińską skorupą rosyjskiej jednostki. Przez wieki straciliśmy wielu rodaków – fizycznie i psychicznie – z powodu tego właśnie wroga. I każdego dnia odkrywamy nowe warstwy tragedii spowodowanej agresją Rosji, tragedii, którą wreszcie mamy szansę zakończyć. Wygrywając nie tylko dla samego wygrania. Ale dla naszego samego istnienia.

Nadchodzi zima. Czy przeżyjemy ją razem?

Nota redakcyjna: Opinie wyrażone w sekcji felietonu są poglądami autorów i nie mają na celu odzwierciedlać opinii Kyiv Independent.

Dlaczego plan pokojowy Trumpa ma niewielkie szanse na zakończenie wojny Rosji na Ukrainie