Po ucieczce z zajątej przez Rosję Ukrainy, niektórzy ludzie teraz stoją w obliczu niemożliwego wyboru: powrotu. (Karolina Gulshani / The Kyiv Independent)
Na granicy Ukraina-Białoruś wiatr przeszywa do szpiku kości. Olena, emerytka z zajątej przez Rosję części obwodu zaporoskiego, właśnie przekroczyła humanitarny korytarz Wołynia po niemal czterech latach życia w strachu.
W swoim najgrubszym, najcieplejszym płaszczu, Olena wciąż drży z zimna. Mimo to nadal żywo wspomina letnie upały i suszę w swoim rodzinnym mieście na południu Ukrainy, gdzie brak deszczu sprawił, że trudno było uprawiać jej ulubione pomidory i arbuz.
Mówi o tegorocznych zbiorach, swoim pięknym domu i koszmarach życia w domu, gdzie bała się nawet wyjść na zewnątrz: „Gdybyś tylko wiedział, jak żyjemy. Cały czas się czegoś boimy” – mówi przez łzy.
„Rosjan jest coraz więcej w mojej okolicy. Boże broń, żebym coś złego powiedziała moim sąsiadom.”
Mimo opisanych przez Olenę koszmarów, mówi, że musi wrócić po odwiedzinach swoich dzieci.
„Właśnie zbudowaliśmy dom… Jak teraz mamy go porzucić i oddać wszystko Rosjanom?” – mówi.
Humanitarny korytarz Wołynia
Położony w północno-zachodnim obwodzie wołyńskim na Ukrainie, humanitarny korytarz Wołynia jest jedynym działającym punktem kontrolnym między Ukrainą a Białorusią i jest praktycznie wyłącznie używany przez osoby uciekające z obszarów okupowanych.
Ostatnie bezpośrednie połączenie z Rosji do Ukrainy poprzez punkt kontrolny w obwodzie sumskim zostało zamknięte w sierpniu 2024 r. w związku z eskalacją ataków Rosji w obwodzie.
Ze względu na to, że terytorium Białorusi zostało wykorzystane przez Rosję do rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji, obszar wokół przejścia jest silnie umocniony minami i jeżami przeciwpancernymi.
Raport monitorowania granicy UNHCR wykazał, że 45% osób korzystających z korytarza nie planuje pozostawać na Ukrainie – spośród nich 83% planuje wrócić na obszar okupowany przez Rosję, a 17% zamierza wyemigrować do krajów UE.
„Obecnie sytuacja na granicy jest w pełni pod kontrolą” – powiedziała The Kyiv Independent Margaryta Vershynina, rzeczniczka 6. oddziału straży granicznej, dodając jednak, że sytuacja jest ciągle monitorowana, ponieważ „nie wykluczamy możliwości prowokacji” ze strony Białorusi.
Zgodnie z danymi udostępnionymi przez organizację wolontariacką Helping to Leave, która pomaga osobom chcącym opuścić obszary okupowane przez Rosję, liczba osób korzystających z korytarza wzrosła dziewięciokrotnie od początku 2025 roku.
Życie pod rosyjską okupacją
„Ludzie mówią, że nie mają siły dłużej tam pozostać. Są nękani we wszystkich możliwych sposobach” – powiedziała The Kyiv Independent Liubov Palivoda, administrator Helping to Leave na granicy.
Palivoda powiedziała, że jesienią ewakuowani opuszczają obszar ze względu na nadchodzące trudności związane z zimą, takie jak problemy z wodą, prądem i ogrzewaniem.
„Życie pod rosyjską okupacją to samobójstwo” – mówi 20-letni Andrii z okupowanej części obwodu zaporoskiego, opisując, jak niemożliwe warunki życia pogłębiają się przez ciągłe otaczanie się wrogiem.
„Strasznie jest być na ulicy obok rosyjskich żołnierzy – nie wiem, co się dzieje w ich głowach, mogą strzelić lub coś” – dodaje.
Lista udokumentowanych zbrodni wojennych wobec ukraińców na obszarach okupowanych przez Rosję jest niekończąca. Mężczyźni są przymusowo mobilizowani do armii Rosji i zmuszani do stawienia czoła broni swoich rodaków. Przemoc seksualna wobec kobiet jest używana przez rosyjskich żołnierzy jako broń wojenną. Dzieci są albo porwane, albo zmuszane do obozów wojskowych i indoktrynowane, aby w przyszłości walczyć przeciwko Ukrainie.
Tortury są powszechne, a gdy Kreml skupia się na zamienianiu zajętej Ukrainy w gigantyczną bazę wojskową, z której planowane są ataki na resztę kraju, zaniedbania podstawowych potrzeb populacji prowadzą do powszechnej suszy.
Mimo tego, raport monitorowania granicy UNHCR wykazał, że 45% osób korzystających z korytarza nie planuje pozostawać na Ukrainie – spośród nich, 83% planuje wrócić na obszar okupowany przez Rosję, a 17% zamierza wyemigrować do krajów UE.
Powody powrotu
Na punkcie kontrolnym kobieta w średnim wieku podróżująca z okupowanej przez Rosję części obwodu Ługańsk pali papierosa obok budki Czerwonego Krzyża.
Przyszła odwiedzić swoją rodzinę na Ukrainie, ale za kilka tygodni musi wrócić, aby opiekować się swoją matką, która jest zbyt chora, aby wyjechać.
„Życie pod okupacją – wszyscy czekają, aż ich domy zostaną wyzwolone” – powiedział The Kyiv Independent Serhii, koordynator Helping to Leave – „aby mogli pracować na swojej ziemi, uprawiać chleb, sadzić arbuzy, dynie i robić wszystko, co robili przed wojną.”
Mówiąc o tych, którzy nie decydują się na podróż na zewnątrz, dodaje: „Trudno jest całe życie mieszkać w jednym miejscu, coś z tego zrobić, a potem po prostu gdzieś indziej pójść”.
Dla tych, którzy decydują się wyjechać, przed nimi jeszcze długa i trudna podróż.
Długa podróż
Jedna starsza para z obwodu Ługańskiego, podróżująca po raz pierwszy od początku pełnoskalowej wojny, aby odwiedzić swoje dzieci w Charkowie, spędziła na drodze trzy pełne dni.
Przed pełnoskalową inwazją Rosji zajmowało to jedynie pięć godzin.
Zwykle ludzie korzystają z prywatnych autobusów, organizowanych przez wolontariuszy, albo z pociągów. Olena mówi, że też podróżowała przez trzy dni i nabawiła się silnego bólu w nodze.
Przejście przez rosyjskie i białoruskie punkty kontrolne to także wyzwanie dla Ukraińców. „Bałem się, że Rosjanie mnie gdzieś zatrzymają i dowiedzą się, że jadę do Ukrainy” – mówi Andrii.
Pierwsza próba podróży została udaremniona na pierwszym napotkanym punkcie kontrolnym.
„Masz trzy miesiące na przemyślenie i nie idź tam” – powiedzieli mu rosyjscy strażnicy graniczni, ale mimo to spróbował ponownie. Mógłby zrobić podróż znacznie prostszym sposobem, uzyskując rosyjski paszport, ale oznaczałoby to także rejestrację do służby wojskowej i perspektywę walki przeciwko własnemu krajowi.
„Kiedy zbliżyliśmy się do Ukrainy i zobaczyłem naszą flagę z daleka, zdałem sobie sprawę, że wracam do domu” – mówi.
„Czułem się bardzo spokojnie, ponieważ nie było żadnego zagrożenia ze strony ukraińskich żołnierzy. Wtedy zdałem sobie sprawę, że wszystko będzie dobrze i że nie ma się, czego bać.”
Ulga ucieczki spod rosyjskiej okupacji z Ukrainy – nawet jeśli tylko tymczasowa – jest niewątpliwa na punkcie kontrolnym.
Olena uśmiecha się, karmiąc cztery bezpańskie szczeniaki. Kobieta z obwodu Ługańskiego świeci z radością, dzwoniąc do swoich dzieci, aby im powiedzieć, że się udało.
Serhii ładował rzeczy ludzi do pojazdów, którymi będą kontynuować swoją podróż, gdy znalazł kilka dużych, ciężkich słoików ze słodzonymi owocami – zdziwiony, zapytał, dlaczego ktoś dźwiga tak ciężkie rzeczy przez tak długą drogę.
„Bo to domowe wyroby, zrobione przez moją mamę” – odpowiada kobieta z tłumu.
Notka od autora:
Cześć, to Yulia. Dziękuję za przeczytanie tego artykułu!
Zazwyczaj zapraszamy do dołączenia do społeczności The Kyiv Independent. Tym razem jednak uprzejmie proszę o wsparcie organizacji Helping to Leave, która wspomaga ewakuację cywilów z obszarów okupowanych przez Rosję.
Nieoczekiwany ból głowy Orbana – atak Trumpa na rosyjską energetykę





