Formuła 1 przemieszcza się do Meksyku na najnowszy Grand Prix tego weekendu z większym niż kiedykolwiek naciskiem na czoło mistrzostwa kierowców po dramatycznym weekendzie Sprint w Austin, gdzie Lando Norris i Max Verstappen dynamicznie zbliżyli się do przewagi punktowej Oscara Piastri.
To, co początkowo wydawało się dwuosobową walką między kierowcami McLarena, jasno zwiększyło się do trzech dzięki odrodzonemu Red Bull i aktualnemu mistrzowi świata Verstappenowi, przyglądamy się więc najważniejszym pytaniom dotyczącym walki o mistrzostwo podczas decydujących tygodni sezonu i dajemy Ci możliwość wypowiedzenia się na temat tych kluczowych zagadnień…
Jaka jest sytuacja przed Meksykiem?
Zostały jeszcze pięć weekendów wyścigowych do zakończenia sezonu 2025 w przeciągu najbliższych siedmiu tygodni, a trójka najlepszych w klasyfikacji kierowców jest teraz oddzielona zaledwie 40 punktami po zeszłotygodniowym Grand Prix Stanów Zjednoczonych.
Długoletni lider Piastri prowadzi przed kolegą z McLarena, Norrisem, z przewagą 14 punktów, podczas gdy aktualny mistrz świata Red Bulla, Verstappen, jest obecnie tylko 40 punktów z tyłu na czele po trzech wygranych w ostatnich czterech wyścigach.
Norris i Verstappen zdobywali więcej punktów niż Piastri w każdym z ostatnich czterech wydarzeń.
Pozostało maksymalnie 141 punktów do zdobycia w pięciu Grand Prix i dwóch Sprintach, które pozostały, zanim opadnie szachownica na kampanii, w Abu Zabi 7 grudnia.
Mamy więc trzyosobową walkę o tytuł – czy to coś normalnego?
W ostatniej historii, nie.
Na tym etapie sezonu, 40 punktów to właściwie najmniejsza różnica między trzema najlepszymi kierowcami w klasyfikacji od 2012 roku.
Wtedy czołowa trójka – Fernando Alonso, Sebastian Vettel i Kimi Raikkonen – różniła się o 37 punktami z pięcioma pozostałymi wyścigami, chociaż ten ostatni był faktycznie tylko oddalonym kandydatem do tytułu, a sezon szybko stał się dwuosobową rywalizacją, która sięgnęła kulminacyjnego momentu.
Dla prawdziwego pojedynku o tytuł Formuły 1 z co najmniej trzema kierowcami musimy cofnąć się dwa lata wcześniej, do 2010 roku.