Szczyt klimatyczny ONZ COP30 w Brazylii został zalany ulewnymi deszczami, zaatakowany przez protestujących i częściowo spalony przez pożar elektryczny. Ostateczne posiedzenie zostało krótko zawieszone ze względu na sprzeciwy krajów, że uzgodnione przez nich teksty były zbyt słabe.
Mimo to jedyny prawdziwie globalny proces dotyczący działań klimatycznych powoli trwał, a każdy kraj z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych spędził 12 dni w Amazonii negocjując wspólną gwiazdę przewodnią.
Ostateczna decyzja nie wspomniała o paliwach kopalnych, które są przyczyną niemal trzech czwartych emisji gazów cieplarnianych, pomimo że porozumienie zawarte na COP28 w Dubaju wezwało do przejścia na inne źródła energii. Ponad 80 krajów na COP30 poszukiwało drogi do osiągnięcia tego przejścia. Jednak kraje produkujące ropę naftową usunęły to z tekstów, które muszą być uzgodnione jednogłośnie przez wszystkie 194 państwa.
„Konsensus narzucony pod rządami klimatycznego zaprzeczania to porozumienie nieudane” – powiedziała delegatka Kolumbii Diana Mejia, argumentując razem z delegatami z Panamy i Urugwaju, że Brazylia zignorowała ich prośby o przemówienie przed ostatecznymi tekstami.
Ostatecznie Brazylia, która twierdziła, że nie widziała żądań, obiecała im pomóc w opracowaniu planu przejścia na inne źródła energii poza ONZ.
Ostateczna decyzja − nazwana „globalnym mutirão” od słowa rdzennej ludności brazylijskiej oznaczającego „wspólne starania” − przynajmniej potwierdziła, że międzynarodowa współpraca w dziedzinie klimatu przetrwała „ciężkie ciosy w tym roku”, jak powiedział sekretarz klimatu ONZ Simon Stiell w swoim przemówieniu końcowym.







