Strona główna Nauka Klub Książki: Przeczytaj fragment „Każdej Wersji Ciebie” autorstwa Grace Chan

Klub Książki: Przeczytaj fragment „Każdej Wersji Ciebie” autorstwa Grace Chan

17
0

Niebo jest dziwnie niebieskie tej nocy. Nadmiernie nasycone, pikseluje na horyzoncie, przekształcając się w smugasty wodospad, a słońce dryfuje ku swojemu nadętemu odbiciu. Fale uderzają o brzeg. Jeden, dwa, trzy, znowu na piasku. Jeden, dwa, trzy, cztery – pozostawiając sinuskoidalną falę piany.

Tao-Yi siedzi z nogami złożonymi pod siebie, obracając niemal pustą butelkę piwa w dłoniach. Długie cienie sączą się z piaskowcowych formacji wokół niej. W tej ukrytej zatoce, osłoniętej od szorstkich klifów, nie może zobaczyć innych, ale słyszy ich śmiech i krzyki, gdy zbierają dryfujące drewno na ognisko.

Dała się Namortingowi wciągnąć tu, trochę z poczucia obowiązku, ale głównie z przyzwyczajenia. To po prostu zawsze tak jest w Sylwestra – Zach organizuje imprezę. Czułoby się źle, gdyby zabrakło.

Butelka pozostaje lodowata w jej dłoniach, odporna na jej ciepło ciała. Podnosi brzeg do ust. Ostatni łyk sunie w dół jej gardła. Ocean marszczy się jak jedwabna spódnica na wietrze, pomarszczony i matowy. Czeka, aż powietrze w Gai zadymyje, by podnieść kosmyki włosów z jej szyi, ale nigdy nie przychodzi – powietrze tutaj jest suche jak tunel metra.

Szelest trawy piaskowej zapowiada podejście Navin. Jest prawie obcym – wysoki i szczupły w koszuli z krótkim rękawem i beżowych spodniach, czarne kosmyki falują mu na czoło, wrażliwy uśmiech. Wyciąga do niej kolejną butelkę piwa.

„Smakuje jak gówno” – mówi, potrząsając głową. „Lepsze niż w zeszłym roku”.

Uśmiecha się, myśląc o eksperymentalnym piwie Zacha.

„Wróć” – nalega, dotykając palcami linii włosów. „Pomóż nam rozpalić ognisko”.

Tao-Yi pozwala mu podciągnąć się na stopy. Podąża za nim z zatoczki, mijając grupę głazów, i wraca brzegiem morza. Koszula wiszy luźno na jego sylwetce, łapie dolne rogi łopatek. Chce dotknąć tych wywróconych nawiasów, aby poczuć ich rzeczywistość.

Między wydmami a morzem inni napełnili płytką studnię dryfującym drewnem. Jest tam kilkanaście dwudziestoparolatków z wykształceniem kapłańskim, takich jak ona i Navin, ostrych spojrzeń i błyskotliwych rejoinderów. Generacja Wirtualna. To szczęśliwe pokolenie – urodzone w ruchu, przesiąknięte potencjałem, kroczące na fali zmiany.

Zach krąży przez grupę z łatwością, inni przyciągani do niego jak komary do płytka wody. W pomarańczowym T-shircie i za kolanka sarongu wygląda szczególnie chłopięco. Nachyla się nad dryfującym drewnem, płonący zapałka wytartym jak dyrygent batonem między długimi brązowymi palcami. Inni krzyczą, gdy płomienie rozwijają się. Nie ma drugich prób, jeśli podążasz za formułą.

Tao-Yi wzywa swój żywy interfejs. W rogu wzroku migocze neon: 21:00, 31 grudnia 2087 r. Jeszcze 3 godziny! Stały przewijany pasek aktualizacji statusów nakłada się na plażowy krajobraz. Głównie skrawki, czterosekundowe fragmenty wideo rozpływają się zaraz, jak tylko wchłonie je w swoją uwagę: przyjaciele tańczą na koncertach na świeżym powietrzu, jeżdżą na gokartach pod cyfrowymi fajerwerkami, tosty stymulantami na tle pulsujących rytmów.

Evelyn idzie w jej kierunku. Tao-Yi woli zniknąć od odliczania i fragmentów. Dziś jej niewysoka przyjaciółka wygląda trochę inaczej. Chociaż nosi pastelową sukienkę, zwykłą z jej szafy, jej ciemnobrązowe włosy są uczesane w warkocze, a policzki ozdobione są gotyckimi nadrukami. To urocze, jak szczeniak stara się zdobyć nuty ostrości.

Evelyn zderza biodro z Tao-Yi. „Wszystko w porządku?” „Jestem w porządku. Dlaczego?”

„Po prostu wydajesz się cicha.”

Tao-Yi owija dłonie wokoło łokci, czując symetryczne nacięcia za kośćmi. „Tak, po prostu trochę wykończona. Gorący dzień w pracy.”

„Aha. Jasne. Jesteś teraz czołowym konsultantem autentyczności.” Evelyn wyciąga tę sylaby i chichocze.

Nadanie brzmienia wciąż brzmi dziwnie dla uszu Tao-Yi, mimo że pracuje tam od pół roku. Ciągle nie może się przekonać, na zmianę z pracy w marketingu, manipulując ludzi, aby kupowali więcej rzeczy, w takie miejsce jak Tru U, prowadząc zagubione dusze z powrotem do ich prawdziwego ja.

„Ludzie są po prostu zakochani w swoich awatarach. Chcą upewnić się, że wyglądają tak oryginalnie jak wszyscy inni, wiesz.”

„Usoo, Tao-Yi, nie rób tak, jakbyś była cynikiem. Wiem, że naprawdę jesteś miękka pod spodem” – mówi Evelyn. „Dać to jeszcze kilka miesięcy, a będziesz rozprzestrzeniać wirusy dobrego samopoczucia jak twój szef. Jak mu tam? Andy? Gary?”

„Griffin. Nieźle się pomyliłaś.”

„Dokładnie. Wiesz, co powiedział mi na tej imprezie, na którą cię ciągnęłam w zeszłym miesiącu? Oczy szeroko otwarte, na poważnie. Musisz znaleźć swoją ścieżkę.”

„O tak. Wypowiada to około dziesięć razy dziennie. Moje myślenie po prostu go filtrowuje już.”

„Powiedziałam mu, że używam Google Maps. Nawet nie pokiwał głową!”

Tao-Yi śmieje się. „Jest dobry w swojej pracy. Umówisz się na spotkanie?”

„Nie, dzięki – ty może trzymajcie się z dala od moich wirtualnych kawałków.”

Tao-Yi ponownie się chichocze i odwraca ku ognisku. Wzrok Evelyn wędruje do Zacha i zatrzymuje się tam. Blask ogniska rozgrzewa jego opaleniznę, oświetlając jego błyszczące czarne oczy i ekspresyjne usta.

Tao-Yi przez chwilę patrzy na Evelyn patrzącą na niego. Potem wymyka się.

Każda wersja Ciebie autorstwa Grace Chan (książki Verve) to lektura listopadowa 2025 roku dla Klubu Książki New Scientist. Zapisz się, aby czytać razem z nami tutaj.