Strona główna Aktualności Slobodan Milosevic i Mroczna Strona Serbii

Slobodan Milosevic i Mroczna Strona Serbii

5
0

W pewnym momencie serbski policjant z Kursumliji, w południowej Serbii, zatrzymał mnie i poprosił o podwózkę do Prisztiny. „Po co, na miłość boską, palicie te domy?” – zapytałem. „Kiedy zaczynasz, nie możesz przestać” – odpowiedział, „chociaż żadna policja na świecie nie może tego zrobić bez rozkazów”. Dyskutowałem, mówiąc, że istnieje coś ważniejszego niż rozkazy. Wyszedł z samochodu, zdenerwowany. Kiedy mówiłem o tym, co działo się w Kosowie, niektórzy w Serbii tłumaczyli. „Albańczycy nie wracają, kiedy spalasz ich domy” – mówili. „Teraz wyjadą do Albanii. To trzeba było zrobić”. I tak dalej, w kierunku Drenicy, zbrodnia w Racaku w styczniu 1999 roku i naloty NATO na Serbię. Teraz w Londynie, 5 października 2000 roku, oglądałem w telewizji, jak ludzie z całej Serbii zalewali Belgrad, włamując się i podpalając budynek parlamentu. Milosevic został obalony. Ale nie miałem złudzeń. To, co przesądziło o upadku Milosevica, nie było wynikiem wzrostu rzeczywiście demokratycznych sił, ale masowych szeregów rozczarowanych nacjonalistów. Ta ciemna strona Serbii była teraz zła na Milosevica jako przegranego wojen i terytoriów. To był Milosevic, który stracił Kosowo, a nie Milosevic, który tam popełnił zbrodnie, którego nienawidzili. Od tego czasu śledzę badania opinii publicznej, starając się zauważyć, ilu jego dawnych zwolenników przeszło do najmocniejszej opozycyjnej partii nacjonalistycznej, czyli Radykałów, a ilu złagodziło swoje stanowisko i poparło obecną partię rządzącą Vojislava Kostunica, która jednocześnie stawia na kartę proeuropejską i „umiarkowanego nacjonalistę”. Tymczasem Milosevic jest człowiekiem wczoraj, a prawdziwe łzy płyną tylko na jego widok w małych prowincjonalnych miasteczkach, wśród gospodyń domowych i emerytów, którzy – dziwnie – utożsamiali go z komunizmem i Jugosławią. Jednak stare nacjonalistyczne demony Serbii wciąż są obecne, bez skruchy, a ich frustracja rośnie wraz z każdym rachunkiem, który Serbia musi zapłacić za błędy lat dziewięćdziesiątych. Jednym z nich są możliwe reparacje wojenne dla Bośni, drugim jest prawdopodobna niepodległość Kosowa i Czarnogóry, a trzecim ekstradycja oskarżonego o zbrodnie wojenne Ratko Mladic, przez wielu nadal uważanego za bohatera. Śmierć Milosevica działała jedynie jako katalizator dla istniejących frustracji. Prawdziwe pytanie brzmi, po której stronie w Serbii – tych rozczarowanych nacjonalistów czy prawdziwych demokratów – zwycięży. (Źródło: Balkan Insight, 15 marca 2006) Postscript: Po Milosevicu, powoli powstaje nowy reżim Milosevic został obalony, wysłany do Hagi, aby stanąć przed sądem, a następnie zmarł w areszcie. Ale po jego śmierci, chociaż był teraz bardzo „człowiekiem wczoraj”, to nie była to jeszcze kres wpływów politycznych jego reżimu. Początkowo nie wyglądało to dobrze dla Partii Socjalistycznej Serbii po jej obaleniu z władzy. Na wyborach w styczniu 2007 roku partia, obecnie prowadzona przez swojego rzecznika z lat 90., Ivicę Dacicia, ledwo przekroczyła próg do wejścia do parlamentu. W kolejnym roku Kosovo ogłosiło niepodległość, a nacjonaliści protestowali w Belgradzie, jednak nie mogli nic zrobić, by zapobiec porażce, którą spowodowała polityka Milosevica. Jednak wkrótce dawni kolesie Milosevica wrócili na drogę do władzy. Na wyborach w maju 2008 roku wygrała Partia Demokratyczna, ale nie mogła sama stworzyć większości rządzącej. Zdecydowała się na koalicję ze swoim śmiertelnym wrogiem z lat 90., Socjalistami. Aby złagodzić szok spowodowany powrotem do rządu partii, której autorytarną władzę tak ciężko było obalić, Partia Demokratyczna ogłosiła, że dąży do „pomocy zmierzającej do pojednania” dla Serbii. Konsekwencją było polityczne znormalizowanie Socjalistów, pomimo ich ciężkiego balastu z czasów Milosevica. Po śmierci Milosevica wielu w Serbii nadal zaprzeczało zbrodniom popełnionym wojnach lat 90. To były prowadzone procesy zbrodni wojennych, a niektórzy członkowie oddziałów paramilitarnych zostali nawet skazani, ale żaden wysoki rangą przedstawiciel nie stanął przed sądem. Jeśli chodzi o tych, którzy byli osądzani w Hadze, Serbia ostatecznie aresztowała i ekstradowała wszystkich, którzy byli na wolności (o ile nie zmarli w międzyczasie), choć z dużymi opóźnieniami i po bardzo długim czasie. Na przykład Ratko Mladic został aresztowany w Serbii i ekstradowany do sądu dopiero w 2011 roku. Nowa siła, która doszła do władzy w 2012 roku, łączyła elementy, które opuściły ultra-nacjonalistyczną Partię Radykalną Serbii i weteranów reżimu Milosevica – ucieleśnionych w postaci Aleksandara Vucica. Vucic, który był ministrem informacji w rządzie serbskim, gdy Milosevic był u władzy, zaczął konsolidować władzę w stopniu nie widzianym od tamtych lat. Od 2012 roku Vucic był premierem dwukrotnie i dwukrotnie wybrany na prezydenta. Socjaliści stali się jego lojalnymi juniorami w koalicji, a Ivica Dacic objął różne role w rządzie. Rząd Vucicia wielkim wysiłkiem zaprzeczał, że masakry w Srebrenicy stanowiły ludobójstwo, jednocześnie oskarżając innych o prześladowanie Serbów. Tymczasem niektórzy, którzy zostali skazani za zbrodnie wojenne przez sąd w Hadze, od tamtego czasu wrócili do kraju i zostali przyjęci jak bohaterowie. Wielu z nich regularnie pojawia się w programach telewizyjnych sprzyjających rządowi, podczas gdy niezależne media cierpiały – tak jak za czasów Milosevica. W 2018 roku, zwracając się do Serbów w Kosowie, Vucic opisał Milosevica jako „wspaniałego lidera serbskiego”, chociaż jego „dobre intencje” nie przyniosły pozytywnych rezultatów. Milica Stojanovic.