Wewnętrzny raport komisariatu policji w Peje/Pec, widziany przez BIRN, ujawnił, że przez około dekadę, od 2012 do 2023 roku, policjanci i kadra zarządzająca na komisariacie nie przetworzyli ponad 380 potencjalnych naruszeń karnych i cywilnych oraz wewnętrznych spraw dyscyplinarnych.
Bieżące śledztwo prokuratury ujawniło, że policjanci i kierownictwo systematycznie nie przekazywali spraw do prokuratury w Peje/Pec, bypassując w ten sposób swoje zobowiązania prawne poprzez przechowywanie akt w szufladach posterunku. W wyniku wygaśnięcia terminów przedawnienia wielu z tych spraw, dalsze postępowanie karne było niemożliwe, a podejrzani pozostali na wolności.
Do lutego 2025 roku władze sporządziły listę 197 spraw karnych, które nie były zgłaszane na czas. Dotyczą one różnych potencjalnych przestępstw, takich jak kradzież, niewielkie obrażenia cielesne, oszustwo, nękanie, napaść, przestępstwa z użyciem broni palnej, podpalenia, nielegalne budownictwo, unikanie opłat celnych, groźby, uszkodzenia mienia, zagrożenia bezpieczeństwa publicznego, fałszerstwa i nielegalne hazard. „Wielu z tych spraw brakowało fizycznych akt, mimo że były one wpisane jako otwarte w systemie policyjnym”, czytamy w raporcie widzianym przez BIRN.
Pozostałe sprawy to 186 skarg cywilnych, obejmujące również sprawy dyscyplinarne wewnętrzne, które zostały nieprzetworzone przez kadrę kierowniczą posterunku.
Raport nie doprowadził jeszcze do zarzutów ani aresztowań za te działania. Do tej pory podejrzani policjanci nie zostali zawieszeni ani aresztowani.
Inspekcja Policji Kosowa, IPK, potwierdziła, że jest świadoma zarzutów wobec komisariatu policji w Peje/Pec, ale odmówiła udzielenia dalszych informacji BIRN „dla zachowania integralności procesu śledczego”.
IPK stwierdziło, że zaniedbane skargi cywilne i sprawy dyscyplinarne wewnętrzne zostały przekazane do Dyrekcji ds. Śledztw Wewnętrznych do dalszego postępowania, ale „nie zostały odpowiednio przetworzone na lokalnym szczeblu”.
Sprawa wyszła na jaw przypadkowo w 2024 roku, gdy posterunek policji w Peje/Pec złożył raport kryminalny do Prokuratury Wszechpolskiej w Peje/Pec. Na podstawie raportu widzianego przez BIRN, prokurator Dorian Juniku odkrył, że sprawa przekroczyła już termin przedawnienia, ponieważ została przesłana do prokuratury po upływie terminu.
W listopadzie 2024 roku Juniku zażądał dochodzenia w sprawie postępowania posterunku policji w innych sprawach karnych. „Prokurator Państwa zażądał, abyśmy ocenili, czy mogły wystąpić jakiekolwiek potencjalne naruszenia ze strony urzędników policji z Sekcji Śledczej w Peje” – stwierdza raport policyjny, uzyskany przez BIRN.
Prokuratura Wszechpolska w Peje/Pec powiedziała BIRN w odpowiedzi pisemnej, że „sprawa obecnie przechodzi działania dochodzeniowe [we współpracy z inspekcją policji]. Osoby odpowiedzialne zostały zidentyfikowane, a początkowe podejrzenia dotyczą popełnienia przestępstwa nadużycia stanowiska lub władzy”.
Komendant komisariatu policji w Peje/Pec Idriz Atashi rzekomo odkrył akta i przekazał je do IPK w celu ich przejrzenia, wspominając o długotrwałym bezczynności kierownictwa posterunku.
W oficjalnym mailu, widzianym przez BIRN, Atashi podkreślił, że te zaniedbania „odzwierciedlały niepowodzenie kierownictwa posterunku w zapewnieniu odpowiedniego postępowania w sprawach”, dodając, że niektóre kwestie były prawdopodobnie znane kierownictwu, ale zostały zignorowane.
„Oprócz 186 spraw na poziomie lokalnym, skarg obywateli i środków dyscyplinarnych nie zostało podjętych przez kadrę kierowniczą Posterunku Policji Peja – spraw ani nie przekazano mi, ani nie zgłoszono, aż do momentu, kiedy osobiście je odkryłem” – napisał Atashi w swoim mailu dołączonym do raportu.
Raport zawiera także wyjaśnienia udzielone przez urzędników policji, dlaczego nie przekazali pewnych spraw do prokuratury. Jeden z funkcjonariuszy podobno stwierdził, że niektóre z akt spraw „zostały pomylone w jego szafie z jego osobistymi własnościami”, dlatego nie przekazywał akt podejrzanych, którzy potencjalnie popełnili przestępstwa, do prokuratury. W innym przykładzie policjant stwierdził, że niektóre akta „zostały zabrane przez innego funkcjonariusza”.







