Strona główna Aktualności ANDREW NEIL: Jeśli Starmer chce, aby Wielka Brytania odniosła sukces, musi to...

ANDREW NEIL: Jeśli Starmer chce, aby Wielka Brytania odniosła sukces, musi to zrobić

61
0

Dwa tygodnie temu Keir Starmer wyraził pełne zaufanie do swojego Wicepremiera. Następnego dnia jej nie było. W zeszłym tygodniu Premier wyraził pełne zaufanie w kierunku Naszego Człowieka w Waszyngtonie. Również on zniknął następnego dnia. Gdyby tylko Starmer wyraził pełne wsparcie dla Sekretarza Energii Eda Milibanda: może i on szybko poszedłby drogą Angeli Rayner i Petera Mandelsona.

Takie zaskakujące myśli zostały zainspirowane przez wypowiedzi Jensena Huanga, szefa giganta mikroprocesorowego Nvidii (najbardziej wartościowa firma na świecie, warta 3 biliony funtów) i jednego z kilku amerykańskich technologicznych „mistrzów wszechświata”, których Prezydent Trump zabrał ze sobą podczas swojej drugiej wizyty państwowej w Wielkiej Brytanii.

Huang jest pewnego rodzaju fanem Wielkiej Brytanii. „Wielka Brytania stanie się supermocarstwem sztucznej inteligencji”, powiedział. I stawia on słowa na czyn z obietnicą 2 miliardów funtów na sfinansowanie brytyjskich startupów w dziedzinie nowoczesnych technologii, w tym 500 milionów funtów na stworzenie największego „klastra” mocy obliczeniowej AI w Europie.

Ale miał ważne zastrzeżenie. Infrastruktura potrzebna do sztucznej inteligencji, taka jak ogromne farmy danych komputerowych, pobiera duże ilości energii elektrycznej.

Huang zwrócił uwagę, że będą wymagały one stałego dostępu do energii elektrycznej generowanej przez niezawodny gaz ziemny oraz (w późniejszym okresie) energię jądrową. Nawet sugggestował, że najwięksi operatorzy AI mogliby stać się producentami energii na własną rękę, dysponując stacjami gazowymi na miejscu, by zapewnić dostawy.

Ale fanatyk Net Zero Miliband jest zdeterminowany, aby generować więcej energii za pomocą odnawialnych źródeł, zwłaszcza farm wiatrowych, które nie są ani stałe, ani niezawodne, ani tanie. Wyścig do Net Zero już obciążył brytyjski przemysł ciężki jednymi z najdroższych kosztów energii na świecie, przyspieszając naszą dezindustrializację, gdy duży zużywacze energii w sektorze metalurgicznym i chemicznym albo zamykają swoją działalność, albo uciekają za granicę.

Nigdy-dyplomatyczny Huang zauważył w tym tygodniu, że wysokie ceny energii elektrycznej w Wielkiej Brytanii stanowią „wyzwanie” także dla przedsiębiorstw AI. Istnieje realne ryzyko powtórzenia historii tutaj.

Obsesja Milibanda na rzecz Net Zero przyspieszyła upadek naszej bazy przemysłowej. To, co robi przemysłom z kominkami wylotowymi, teraz ryzykuje zrobienie również branży cyfrowych przemysłów XXI wieku, zanim jeszcze wejdą one na rynek.

Miliband jest największym hamulcem rozwoju Wielkiej Brytanii wysoko innowacyjnych technologii AI.

To już wystarczający powód, aby się go pozbyć. Pojawiły się doniesienia wokół czasu ostatniej reorganizacji gabinetowej, że Starmer chciał przenieść Milibanda do spraw mieszkaniowych (gdzie pojawiła się wakat, dzięki defenestracji Rayner). Ale Sekretarz Energii ostro stawiał opór: Net Zero to jego pasja. Słaby premier się poddał, być może obawiając się zagrożenia z „umiękconego Lewica” Milibanda, gdyby odszedł z hukiem do ław bynajmniej. Starmer ukarze dzień, kiedy się ugią.

Nic, zwłaszcza Miliband, nie powinno stanąć na drodze szansom, które teraz czekają na Wielką Brytanię w wyniku wizyty Trumpa.

Relacja skupiła się naturalnie na przepychu i okolicznościach, które ewidentnie zauroczyły Prezydenta USA.

To było brytyjska miękka siła w jej formie najwyższej. W czasach, gdy jesteśmy dosyć zniechęceni sami sobą, to zabrało prezydenta USA, aby przypomnieć nam nie tylko o trwałej sile specjalnej relacji, ale również o wkładzie Wielkiej Brytanii w świat przez lata, łącznie z Ameryką. Można sobie wyobrazić jak muszą się czuć w Paryżu i Berlinie, gdy Trump wychwalał Wielką Brytanię i jej unikalne powiązania z najbogatszym, najpotężniejszym krajem na świecie.

I przyszedł z prezentami – rekordowymi 150 miliardami funtów inwestycji od nowoczesnych amerykańskich firm w dziedzinie AI, energii jądrowej, nauk życiowych i zaawansowanego przemysłu produkcji – obszarów wysiłku XXI wieku, w których Wielka Brytania już się znajduje w globalnej najwyższej lidze i ma teraz okazję do wzlotu.

Znaczenie tego nie zostało w pełni docenione. Szefowie największych firm na świecie – Microsoft, Apple, OpenAI, Blackstone, Prologis, BlackRock, Google, Citibank i oczywiście Nvidia – przyszedł z otwartymi książeczkami czekowymi, aby wesprzeć Wielką Brytanię jako główny teren dla zagranicznej inwestycji we wszystko, począwszy od najnowszych technologii AI po małe reaktory nuklearne.

I zrobili to z pełnym wsparciem administracji Trumpa. Ponownie, szkoda tych patrzących z boku z Paryża i Berlina. To był Projekt 25, plan drugiej administracji Trumpa opracowany w latach Biden. Mogliśmy zapomnieć po tej stronie Atlantyku, że jednym z jego postulatów było to, że Brytanii Brexit nie wolno było pozwolić „wrócić do orbity Unii Europejskiej”.

Ale Trump tego nie zrobił. Miliardy oferowane w tym tygodniu sprawią, że Wielka Brytania będzie bardziej skłonna patrzeć na zachód niż kanał.

Ale w tym tkwi problem dla Starmer. Bo on i jego Rząd zobowiązali się do ponownego usytuowania Wielkiej Brytanii z UE – i już rozpoczęli ten proces. Ale Wielka Brytania nie może mieć nadziei, że stanie się pionierem w dziedzinie AI, wracając pod regulacyjny parasol Brukseli, która już zamieniła UE w technologiczne bagno z powodu swoich „prudencjonalnych” (tzn. nadmiernie ostrożnych) regulacji.

Liderzy największych europejskich firm wysokich technologii już błagają Brukselę o „dwuletnią pauzę” w regulacjach dotyczących AI z powodu „niejasnych, nachodzących i coraz bardziej złożonych przepisów UE”.

Dlaczego Starmer chce nas zmusić do powrotu do takiego reżimu, jest zagadką, poza tym, że, podobnie jak wielu w Partii Pracy, ma przestarzały, różowy obraz Europy nieuzasadniony obecnie faktami. Myśli, że nadal jest przyszłością, podczas gdy rzeczywistość jest taka, że jest w ciągłym, długoterminowym schyłku.

Nie wierz mi na słowo. Wystarczy posłuchać Mario Draghiego, byłego szefa Europejskiego Banku Centralnego i kwintesencji biurokraty UE. „UE”, mówi, „utknęła w świecie średnich technologii z XX wieku”. Nawet brytyjski eurofil Mandelson zorientował się, co się dzieje.

„Brexit wyzwolił nas do dążenia do bliższych stosunków z USA”, powiedział w swoim ostatnim ważnym przemówieniu jako nasz amerykański ambasador. „Wielka Brytania teraz ma okazję skorzystać z swobody regulacyjnej i niezależności od prawa europejskiego”, aby skorzystać z przyszłego potencjału w dziedzinie AI, centrów danych, superkomputerów i zaawansowanej technologii jądrowej.

Oczywiście, amerykańska hojność nie będzie bez opłat. Ale to kwestia negocjacji. Bracia technologii tak chętni zainwestować swoje miliardy w UK prawdopodobnie będą chcieli, aby Londyn zrezygnował ze swojego stałego podatku cyfrowego w wysokości 2 procent, który uderza w gigantów z USA takich jak Alphabet, Meta i Amazon.

Ale nie koniecznie wart jest tego sporu. To w dużej mierze jest podatkiem okazjonalnym, zaprojektowanym w celu pokazania brytyjskim politykom, że stoją w obronie Big Tech. Przynosi to mniej niż miliard funtów rocznie. Inwestycje amerykańskie, ogłoszone w tym tygodniu, zdobędą znacznie więcej podatków w przyszłych latach.

O wiele istotniejsze jest jednak to, że giganci AI amerykańscy chcą również swobody do „pobierania” treści z dowolnego miejsca, aby poprawić skuteczność swoich maszyn. Ale to narusza brytyjskie prawa autorskie, na mocy których nasza kreatywność kwitnie. Ponieważ gospodarka kreatywna jest jedną z naszych supermocy XXI wieku, ta drapieżność przez technologię z USA musi być zatrzymana.

To powiedziawszy, nagroda za wykorzystanie możliwości tej tygodniowej wizyty państwowej jest ogromna.

Jeśli Wielka Brytania stanie się jednym z wiodących na świecie uczestników AI, zmieni to nasze perspektywy, zwiększając wzrost gospodarczy, co odcina dług i deficyt oraz zwiększa produktywność po latach stagnacji, pozwalając na ogromne ulepszenia w usługach publicznych i prywatnych.

Ale będzie to wymagać od Starmera nieco więcej odwagi i wizji, niż pokazał wobec swojego Sekretarza Energii. Pozostawienie Milibanda na swoim miejscu jest już wystarczająco złe.

Ale jeśli Premier pozostanie zdeterminowany, aby nas wciągnąć z powrotem w regulatoryjną orbitę UE, to skazuje nas na stagnację, która już zainfekowała wiele części Europy – a obietnica drugiej wizyty państwowej Trumpa zostanie zmarnowana.