Pomimo wszystkich królewskich starań podczas ego-strokinga Donalda Trumpa w tym tygodniu podczas jego niespotykanej drugiej wizyty państwowej w Wielkiej Brytanii, jego podróż podkreśliła również co najmniej dwa istotne wydarzenia dla decydentów transatlantyckich.
Obydwa dotyczą kwestii, w których rządy Wielkiej Brytanii i Kanady mają sprzeczne poglądy z prezydentem USA.
Pierwsza to wojna Izraela na Gazie.
Brytyjski premier Keir Starmer powiedział, że Wielka Brytania ogłosi w ten weekend swoje uznanie Państwa Palestyńskiego, obok Kanady, Australii, Francji i innych krajów zachodnich.
Oficjele administracji Trumpa wyraźnie przedstawili swoje przeciwne poglądy.
„W rzeczywistości myślimy, że [uznanie] osłabiło negocjacje, ponieważ umocniło Hamas, i uważamy, że osłabi perspektywy przyszłego pokoju w regionie,” powiedział sekretarz stanu USA Marco Rubio w przeddzień wizyty Trumpa w Wielkiej Brytanii.
Stanowisko Rubio zgadza się z tymi największych organizacji społeczności żydowskiej w Kanadzie, Wielkiej Brytanii i Australii, które, w wspólnym oświadczeniu, argumentują, że ustanowienie Państwa Palestyńskiego byłoby „nagrodą za przemoc i odrzucenie.”
Jednak w swoich wypowiedziach w czwartek, Starmer kategorycznie odrzucił to stanowisko, przy obecności prezydenta USA.
 „Kwestia uznania musi być postrzegana … [jako] elementu tego ogólnego pakietu, który mam nadzieję doprowadzi nas z okropnej sytuacji, w jakiej obecnie się znajdujemy, do kresu bezpiecznego i pewnego Izraela, którego nie mamy, i do realnego państwa palestyńskiego.”…