Jednak był zaskoczony, gdy ministerstwo szybko zdecydowało się go zwolnić. Wybuch publicznego gniewu po jego zwolnieniu zmusił władze do przywrócenia Koči, ale złożył on rezygnację mniej niż sześć miesięcy później.
Koči obecnie mieszka w Monachium, Niemczech, gdzie pracuje w transporcie publicznym. Jednakże jego dziesięcioletni wysiłek na rzecz ochrony środowiska w Albanii nie poszedł na marne. W październiku tego roku otrzymał prestiżową nagrodę od niemieckiej organizacji EuroNatur, która przyznała mu nagrodę za „głębokie zaangażowanie” jako dyrektor parku narodowego Divjake-Karavasta, „aż do zmuszenia go do odejścia ze stanowiska”.
W wywiadzie dla BIRN Koči opowiedział o swoim zwolnieniu, bólu związanym z opuszczeniem parku, z którym czuł duchowe powiązanie, oraz o ogromnych zagrożeniach, jakim środowisko jest narażone przez instytucje, które miały je chronić.
Po jego radiowym wywiadzie, Koči twierdzi, że został poinformowany, iż naruszył reguły Ministerstwa Środowiska dotyczące udzielania wywiadów bez jego zgody. Nie zgadzał się z zarzutem.
„Wyjaśniłem, że nad jakimkolwiek ustnym czy pisemnym rozkazem ministra stoi ustawa o obszarach chronionych, która nakazuje dyrektorowi obszarów chronionych kontakt z mediami w celu promocji obszaru lub udzielenia informacji. Jest to jasno określone nawet w Narodowej Agencji Obszarów Chronionych, dotyczące roli dyrektora” – mówi.
Jednak jego szefowie z ministerstwa już mieli swoje zdanie. „Zostalem wezwany przed komisję dyscyplinarną, która zdecydowała o natychmiastowym zwolnieniu. Byłem zszokowany, bo nigdy nie otrzymałem ostrzeżenia przez 10 lat służby” – twierdzi.
Wsparcie publiczne dla Kočiego szybko nabierało rozpędu. „Tego wieczoru, po otrzymaniu powiadomienia o zwolnieniu, umieściłem wpis w mediach społecznościowych informujący wszystkich, że nie będę już pełnił swojej funkcji. Wywołało to silną reakcję społeczną, ze strony zwykłych ludzi, tych, którzy odwiedzili park, moich przyjaciół, ludzi kochających naturę, i przez kilka dni kampania ta trwała z taką siłą, że zmusiła ministra do wycofania swojego zarządzenia” – mówi.
Otrzymał swoje stanowisko z powrotem. Jednak w ciągu sześciu miesięcy, jak powiedział BIRN, był efektywnie „zmuszony do dymisji”.
„Zgodziłem się wrócić do swojego stanowiska, ale w ciągu miesięcy, które spędziłem ponownie w pracy, zauważyłem, że ich chęć mojego pozostania tam była nieszczera. To było jedynie kłamstwo dla dobrej aparycji publicznej, chcieli sprawić, aby wyglądało to dobrze, przywracając mnie, ale jednocześnie odcinali moją możliwość działania” – mówi. Jego praca stała się niemożliwa. Na przykład nie dostawał wystarczającej ilości paliwa do pojazdów patrolowych, których używał do inspekcji parku.
BIRN skontaktował się z Ministerstwem Środowiska w celu uzyskania odpowiedzi na zarzuty Kočiego, ale do momentu publikacji nie otrzymał odpowiedzi.
Koči ostatecznie opuścił park, który zarządzał od 2013 roku, oraz Albanię, w poszukiwaniu pracy. Mówi, że nie było to łatwe, ponieważ jego związek z parkiem był bardziej niż tylko zawodowy. To miejsce znał przez całe życie.
„Od dziecka miałem duchowe powiązanie z Narodowym Parkiem Divjaka-Karavasta. Dorastałem kochając to miejsce, las, lagunę, i gdy zostałem dyrektorem parku, poczułem się jakbym wracał do domu” – mówi.
Oprócz opuszczenia parku, opuścił też kraj, przenosząc się do Niemiec. „Opuściłem Albanię, ponieważ stawało się dla mnie niemożliwe kontynuowanie pracy tam, ponieważ wszystkie sposoby realizowania mojego obowiązku były zablokowane, a jednocześnie nie miałem możliwości znalezienia innej pracy” – wspomina.




