Jakovljevic wzięła udział w swoim pierwszym proteście w Kruševacu w maju 1999 roku – przeciwko reżimowi Miloševicia, przeciwko mobilizacji i przeciwko wojnie ogólnie. Przez około 15 dni w maju 1999 roku, około dwóch miesięcy po rozpoczęciu kampanii bombardowań NATO w celu powstrzymania serbskiej kampanii w Kosowie, mieszkańcy Kruševaca, głównie kobiety z okolicznych wiosek, protestowali przeciwko wysyłce ich mężczyzn na wojnę – narażając się na pewne ryzyko, jako że była to mała miejscowość, która była w pobliżu obiektów wojskowych.
„Pamiętam, że protestujący przeszli przez miasto, protestując przeciwko reżimowi Slobodana Miloševicia”, wspomina Jakovljevic. Krzyczeli: „Oddajcie nam nasze dzieci” oraz „Dlaczego nasze syny?”
„Później zaczęto przekształcać to w prawdziwy obywatelski protest przeciwko wojnie,” kontynuuje, wyjaśniając, że szybko hasła zmieniły się z „Dlaczego nasi synowie?” na „Precz z Miloševiciem” i „Bando Crvena [Czerwona Banda]”. Bando Crvena był slangiem używanym od początku lat 90. do potępienia autorytarnego Miloševicia i jego reżimu Socjalistycznej Partii.
Kiedy mężczyźni wysłani do Kosowa usłyszeli o tym, że ich żony, matki i siostry narażają się, domagając się ich powrotu i zakończenia wojny, wielu z nich porzuciło swoje stanowiska na Kosowie, aby dołączyć do protestu.
Media międzynarodowe donosiły wówczas, że ponad 400 rezerwistów armii jugosłowiańskiej zbuntowało się, dołączyło do protestów i odmówiło powrotu na Kosowo. „Przyszli do Kruševaca i dołączyli do protestu. Byli z matkami, siostrami i żonami,” wspomina Jakovljevic.
Początkowo niektórzy z aresztowanych protestujących zostali skazani na 20 do 30 dni więzienia. Nebojša Pavković, generał armii jugosłowiańskiej, „przyjechał do Kruševaca i obiecał protestującym, że nie będzie ponownie mobilizować mężczyzn z regionu i że nie zostaną oni ukarani za ucieczkę z Kosowa. Nie będą nazwani dezerterami.”
Jakovljevic wspomina, że mobilizacja była głównie przeprowadzana w pobliskich wioskach. „Ludzi z wiosek zabierano i wysyłano na Kosowo, ponieważ rząd sądził, że nie będą protestować przeciwko nim [rządowi]” i będą milcząco posłuszni.
Początkowo wydawało się, że to pęknięcie w młocie wojennym Miloševicia. Ale mieszkańcy okolicznej Krainy Rasina szybko zorientowali się, że obietnice Pavkovicia były tylko „propagandą”, mówi. „Po pewnym czasie natychmiast ponownie powołali tych samych ludzi, którzy uciekli, aby wrócili na Kosovo.”
Jednym z nich był daleki krewny Jakovljevic. „Gdy zapytałam go, dlaczego to zrobił [powrócił na Kosovo z armią], powiedział: „Nie wiedziałem, co mam zrobić, po prostu mnie wezwali”.
„Wiem, że mój krewny jest naprawdę dobrym człowiekiem. Znam go całe życie. Ale gdy ktoś mu powiedział, że rząd kazał mu „iść”, po prostu poszedł. To jest tragedia, tak naprawdę.”
Pavković został ostatecznie skazany przez Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii na 22 lata więzienia za popełnienie zbrodni wojennych w Kosowie, obok trzech innych wysoko postawionych jugosłowiańskich wojskowych i policjantów. Zmarł w październiku 2025 roku, krótko po uwolnieniu.







