Strona główna Nauka Szybkie topnienie Antarktydy może pomóc w zachowaniu kluczowego prądu oceanicznego

Szybkie topnienie Antarktydy może pomóc w zachowaniu kluczowego prądu oceanicznego

16
0

Podczas gdy topnienie arktycznego lądolodu Grenlandii ma spowolnić lub nawet zahamować prąd oceaniczny Atlantyku, który ogrzewa Europę, topienie wody śniegowej z Antarktydy Zachodniej mogłoby uchronić ten istotny prąd oceaniczny.

Jednak nie wystarczy to, aby zapobiec znacznym zmianom klimatycznym. Ciąg cyrkulacyjny atlantycki (AMOC) nadal zmniejszyłby się o 60 procent, a pełne jego odbudowanie zajęłoby 3000 lat.

„Skłaniałbym się do tego, by nie pochopnie twierdzić, że AMOC ulegnie zapaści” – mówi Sacha Sinet z Uniwersytetu w Utrechcie w Holandii. „Ale to, co tutaj przedstawiam, nie zmienia zbytnio tego, co się wydarzy przez najbliższe stulecie. Prawdopodobnie nie będziecie żywi, aby powiedzieć, czy AMOC został ustabilizowany dzięki Antarktydzie Zachodniej.”

AMOC to system prądów, który przynosi ciepłą wodę powierzchniową z tropików w kierunku północnej Europy, gdzie się chłodzi i opada, zanim płynie na południe do Antarktydy. Prąd ten przynosi 1,2 petawata ciepła – równoważne z energią wygenerowaną przez milion elektrowni – co sprawia, że Europa jest o wiele cieplejsza niż Labrador czy Syberia na tej samej szerokości geograficznej. Jednak lekka, świeża woda topniejąca z lądolodu Grenlandii ma wstrzymać tonienie słonej, gęstej wody AMOC, spowalniając obieg.

Jeśli AMOC zapaść, zimowe mrozy mogłyby osiągnąć prawie -50°C w północnej Europie. W tym tygodniu Islandia ogłosiła zastój AMOC zagrożeniem dla bezpieczeństwa „egzystencjalnym”. Poziom mórz byłby również wyższy wzdłuż wschodniego wybrzeża USA, a Afryka mogłaby doświadczyć bardziej dotkliwych susz.

(Ostatnie badania wykazały, że nawet jeśli osiągniemy bilans zero do 2075 roku, a następnie zaczniemy usuwać CO2 z atmosfery, ryzyko ostatecznego zapaści AMOC wciąż wynosi 25 procent. Jedno badanie przewidziało zatrzymanie się tego cyrkulacyjnego prądu w ciągu dekad, podczas gdy inne wskazały, że wiatry antarktyczne utrzymają AMOC w osłabionym stanie.)

Tymczasem topnienie lądolodu Antarktydy Zachodniej przyspieszało w ostatnich dekadach, a niektóre badania sugerują, że jest ono skłonne do całkowitego zawalenia się. Jednak niejasne jest, jaki wpływ będzie miało to na AMOC.

Zgodnie z symulacjami Sineta i jego kolegów, decydujący jest czas topnienia. Jeśli stuletni pulz wody topniejącej z Antarktydy trafi w tym samym czasie co masowe topnienie Grenlandii, przyspieszy jedynie zatrzymanie AMOC.

Jeśli woda antarktyczna dotrze około 1000 lat przed szczytem topnienia Grenlandii, AMOC będzie osłabiony przez kilkaset lat, ale potem odzyska siłę przez kolejne 3000 lat. Choć AMOC ostatecznie wzmacniał się we wszystkich scenariuszach, to wczesne topnienie Antarktydy zapobiegło jego całkowitemu zawaleniu i przyspieszyło jego odnowienie.

To może wynikać z tego, że gdy lekka, świeża woda topniejąca gromadzi się wokół Grenlandii, tonąca gęsta, słona woda AMOC przesuwa się na południe, a prąd później odzyskuje siłę, gdy topnienie wody stopniowo ustępuje z Antarktydy.

Mimo że mało prawdopodobne jest, aby Antarktyda Zachodnia topniała tak wcześnie, gdy Grenlandia topniałaby tak późno, te ustalenia ujawniają większe powiązanie między AMOC a topnieniem Antarktydy – mówi Louise Sime z Brytyjskiej Służby Antarktycznej.

„Nie sądzę, że do tej pory wiedzieliśmy o tej możliwości, że zmiany w Antarktydzie potencjalnie mogłyby tak bardzo zmieniać skutki topnienia lądolodu Grenlandii na AMOC” – dodaje.

Jednak teraz zaleca się zbadanie tego powiązania przy użyciu bardziej złożonych modeli, ponieważ to badanie nie uwzględniło możliwych efektów sprzężenia zwrotnego, takich jak zmieniające się wzorce wiatrów, które mogą rozszerzyć lód morski wokół Antarktydy – dodaje.

Nawet jeśli drastyczne topnienie Antarktydy Zachodniej zapobiegłoby zapaści AMOC, spowodowałoby ono nadal podniesienie się poziomu morza nawet o 3 metry, zalewając miasta przybrzeżne.

„Niestety nie jest to pociecha, jeśli jedna katastrofa może być może redukowana ryzykiem innej katastrofy” – mówi Stefan Rahmstorf z Uniwersytetu w Poczdamie w Niemczech.